Recenzja filmu

Afera poniżej zera (2001)
Brendan Malloy
Emmett Malloy
Jason London
Lee Majors

Afera poniżej zera...

Małe miasteczko Bull Mountain na Alasce. Czworo przyjaciół: Rick, Luke, Anthony i Pig Pen, uprawia snowboard, popija wieczorami piwko w tawernie Teda Muntza i flirtuje z dziewczynami. Raz w roku
Małe miasteczko Bull Mountain na Alasce. Czworo przyjaciół: Rick, Luke, Anthony i Pig Pen, uprawia snowboard, popija wieczorami piwko w tawernie Teda Muntza i flirtuje z dziewczynami. Raz w roku urządza konkurs: kto najszybciej zjedzie z Byczej Góry z pełnym kufelkiem w dłoni. Sielanka kończy się, gdy Ted, syn założyciela miasteczka, postanawia sprzedać górę i tawernę biznesmenowi Johnowi Majorsowi z Arizony, który zamierza zamienić miasteczko w elegancką stację narciarską dla bogatej i snobistycznej publiczności. Dziarska czwórka początkowo akceptuje zmiany. Ale gdy zaczyna to zagrażać ich przyjaźni, postanawia pokrzyżować plany Majorsowi. "Afera" zaczyna się jak tradycyjny film "sportowy", to jest taki, którego głównym celem jest efektowne wizualnie pokazanie wirtuozerskich popisów w jakiejś dyscyplinie (tu: snowboard), a fabuła służy wyłącznie jako "wata" umożliwiająca sfotografowanie tych wyczynów. Niestety, twórcy filmu bardzo szybko opuszczają ośnieżone stoki i zaczynają opowiadać wielowątkową historyjkę, jako że bohaterów jest czterech. Mamy więc sentymentalno-szlachetny romans Ricka z córką Majorsa, która już ma narzeczonego, wesołe igraszki w jacuzzi z piersiastą pasierbicą biznesmena, satyrę na komercjalizację i narciarskich snobów, opowiastkę o kryzysie męskiej przyjaźni i konflikcie między młodymi i starymi. Wszystko przy tym wyłącznie zasygnalizowane i opowiedziane w sposób pośpieszny, po łebkach i stereotypowo. Trudno więc traktować to na serio, a specjalnie śmieszne też nie jest. A najmniej w tym wszystkim jest tak reklamowanego szaleństwa na desce. W miarę oglądania rośnie więc irytacja, bo nie wiadomo, o czym właściwie jest ten film, i wściekłość, że autorzy nie realizują tego, co na początku sugerowali. Krótko mówiąc: ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak każdy widz po wyjściu z kina mam różne przemyślenia na temat właśnie obejrzanego filmu. Czasem są to... czytaj więcej
Aleksandra Salwa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones