Recenzja filmu

Nadużycie słabości (2013)
Catherine Breillat
Isabelle Huppert
Kool Shen

Anatomia słabości

Maud to niezwykle ambiwalentna postać, wymagająca nie lada talentu do uwiarygodnienia swoich idiosynkrazji i ekscentryzmów. Huppert z poświęceniem odtwarza na ekranie paroksyzmy wykoślawionego
W 2004 roku Catherine Breillat doznała udaru, który sparaliżował połowę jej ciała. W 2007 spotkała Christopha Rocancourta. Mężczyzna – już wówczas cieszący się opinią przestępcy – miał zagrać w jej filmie, a ostatecznie wyłudził od reżyserki 678 tysięcy euro. Planowany film nie powstał zresztą do dziś. Tytułowe "nadużycie słabości" nawiązuje do terminu z francuskiego prawodawstwa, który był podstawą oskarżeń, jakie wysunęła Breillat pod adresem Rocancourta. W "Nadużyciu słabości" autorka dokonuje podobnego aktu – tym razem autonadużycia – relacjonując swoją chwilę słabości. Teraz ona sama – za przykładem oszusta – wykorzystuje własną niedyspozycję, przekuwając ten proces w wypowiedź artystyczną.

Ale choć film żeruje na autobiograficznym mięchu, to nie obnosi się ze swoim kontekstem. Kto nie zna anegdoty o Rocancourcie, ten nie dowie się z samego seansu, że przedstawione tu wydarzenia zainspirowane zostały przeżyciami Breillat. Grana przez Isabelle Huppert bohaterka nazywa się Maud Schoenberg, jest francuską reżyserką i pisarką, znaną z podejmowania kontrowersyjnych tematów. Paralele z wizerunkiem autorki są więc bardziej niż oczywiste. Fabuła też z grubsza powtarza perypetie Breillat. Po udarze kobieta zabiera się do realizacji kolejnego filmu. Zafascynowana podpatrzonym w telewizji byłym kryminalistą, obecnie celebrytą, Vilko Piranem (Kool Shen), nawiązuje z nim kontakt i oferuje mu rolę. Staje się to początkiem niejednoznacznej, autodestrukcyjnej relacji między nimi.

Zabieg zmiany personaliów bohaterki przy jednoczesnym zachowaniu zbieżności z faktami podpowiada nam, co stara się osiągnąć Breillat. To nie tyle spowiedź autorki czy publiczne wypruwanie sobie żył, co próba zrozumienia doświadczenia, które – choć osobiste – pozostaje wciąż obce. W finale filmu Maud wyznaje: "To byłam ja, ale nie ja". Odtwarzając swoje przeżycia, inscenizując je jako historię fikcyjnej bohaterki, reżyserka tylko zwiększa ten dystans, jeszcze bardziej odcina się od zagadkowego przeżycia. Przygląda mu się od zewnątrz z nadzieją na zrozumienie. Znajomość kontekstu biograficznego jest tu dla widza o tyle ważna, że zachowanie Maud jest całkowicie nielogiczne, alienujące. Oglądając "Nadużycie słabości" zrównujemy się bowiem w bezsilności z samą autorką, która czuje się jak przedmiot – a nie podmiot – własnego doświadczenia.
 
Być może dlatego niepracująca zazwyczaj z gwiazdami Breillat zdecydowała się obsadzić w roli głównej Huppert. Maud to niezwykle ambiwalentna postać, wymagająca nie lada talentu do uwiarygodnienia swoich idiosynkrazji i ekscentryzmów. Huppert z poświęceniem odtwarza na ekranie paroksyzmy wykoślawionego przez udar ciała bohaterki, ale – co istotniejsze – uczłowiecza figurę wyniosłej, dumnej, niedostępnej artystki. W otwierającej film scenie leżąca nago w pościeli Maud zestawiona jest z wiszącym na ścianie aktem: gdy bohaterką niespodziewanie wstrząsa atak, Breillat niemal szyderczo wydobywa kontrast między ideałem malowidła a ułomnością rzeczywistej ludzkiej figury. Choć kilkakrotnie obserwujemy bohaterkę w chwilach słabości (na przykład w bolesnej scenie ćwiczenia uśmiechu), nigdy nie mamy jednak wrażenia, że patrzymy na ofiarę. Huppert przychodzi tu z odsieczą dla widza, w którego oczach Maud wydać się może nieludzka.  

Enigmą jest nie tylko bohaterka, ale i jej związek z Vilko. Kobieta – choć teoretycznie wykorzystywana – cały czas wydaje się co najmniej równorzędnym partnerem mężczyzny. On obnosi się ze swoimi maczyzmami, puszy przed nią piórka, ale ona pozostaje niewzruszona. Przyznaje się do fascynacji oszustem, ale nie ma w tym nic otwarcie seksualnego. Maud wręcz unika kontaktu fizycznego z Vilko, a momentami – gdy wypisuje mu kolejne czeki – wygląda niemal jak matka spełniająca zachciankę niesfornego syna. Nie sposób uwierzyć, że zawodowy oszust nie musi uciekać się do jakichś szczególnych sztuczek, żeby wyłudzać od niej kolejne sumy. Czy kluczem do tej sytuacji jest widoczny w bohaterce rys perwersji, dążenie do samo upodlenia? Maud mówi w którymś momencie, że kalectwo należy przeżywać "w stylu S&M" i zamawia sobie fetyszystyczne buty z czarnej skóry. Gdy komentuje swoje upośledzone ciało, nazywa je "padliną", znieważa. Napisany przez nią scenariusz filmu, w którym zagrać ma Valko, opowiada o kobiecie poddawanej fizycznej przemocy ze strony mężczyzny do tego stopnia, że przestaje czuć nawet ból. "Nadużycie słabości" jest próbą przywrócenia tego czucia, aktem artystycznej – i zarazem prywatnej – deanestezji. Breillat nie rozwiązuje zagadki swojej "słabości", nie daje nam odpowiedzi, bo sama jej nie zna. Ale fascynująco przedstawia sam proces zadawania pytania.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones