Recenzja wyd. DVD filmu

Barbie w świecie mody (2010)
William Lau
Agnieszka Zwolińska
Diana Kaarina
Adrian Petriw

Blask, połysk, lśnienie!

Błyszczenie, migotanie, iskrzenie... W dawce jaką trudno sobie wyobrazić.
Pisać, że film o Barbie jest przesłodzony i kiczowaty, to tak jakby pisać, że śnieg jest zimny. Na tym polega konwencja tej bohaterki i jej świata, oglądając trzeba się z owym faktem liczyć i nie można robić z niego zarzutu. A jednak "Barbie w świecie mody" daje widzowi taki ogrom słodkości i kiczowatości, jak chyba żadna inna produkcja tej serii. Mimo tego seans zakończyłam z uśmiechem, a nie grymasem na ustach. Co nie znaczy, że Wam też się to uda.

Historia zaczyna się w momencie, gdy Barbie (tradycyjnie dubbingowana przez Beatę Wyrąbkiewicz) – wzięta aktorka – odgrywa rolę Księżniczki na Ziarnku Grochu. Niestety, okazuje się, że wizja reżysera nie do końca jej odpowiada. Wdaje się z nim w dyskusję, która kończy się wyrzuceniem jej z pracy. Dodatkowo, zupełnie niespodziewanie, jej chłopak Ken zrywa z nią podczas rozmowy telefonicznej. Chcąc odpocząć od zmartwień, Barbie udaje się do Paryża, gdzie planuje odwiedzić swoją ciotkę, właścicielkę domu mody. Okazuje się jednak, że ciotce także nie wiedzie się w życiu zawodowym – jej przedsiębiorstwo właśnie jest w trakcie likwidacji. Barbie postanawia jednak do tego nie dopuścić. Po pierwsze dlatego, że poznaje Alice – bardzo utalentowaną młodą projektantkę. Po drugie, odkrywa że dom zamieszkują "ognistowłose" – podobne do elfów małe istotki, które potrafią sprawić, że każda kreacja staje się wyjątkowo piękna.

Bohaterowie są w tym układzie tacy, jacy być muszą – Barbie słodka, życzliwa i szlachetna, Ken szaleńczo zakochany, przyjaciele mądrzy i pomocni, a wrogowie podstępni i zawistni. Fabuła też zdąża tam gdzie zdążać powinna – do okraszonego fajerwerkami happy edu. I tym co ratuje całość, jest właśnie owa spójność i wierność konwencji. Widz wie czego się spodziewać i dokładnie to dostaje. Elementy absurdu (szyjący ubrania pies) czy groteski (grający w filmie groszek-zombie) także doskonale się w omawianą konwencję wpisują, jako element komiczny. Wszystko co teoretycznie mogłoby drażnić i przeszkadzać, jest po prostu na swoim miejscu. Włącznie z obowiązkowym przesłaniem, że jeśli się ma odwagę realizować własne marzenia, to one na pewno się spełnią.

Drugim aspektem, ratującym produkcję, jest jej poziom techniczny – wszystko stoi na poziomie, który pozwala na płynny odbiór. Grafika i muzyka oczywiście wpasowują się w klimat totalnej słodkości. Kolory ją jasne, żywe, nasycone aż do przesady. Pejzaże Paryża wyglądają tu niczym z fowistycznych obrazów. Muzyka, zwłaszcza okolicznościowe piosenki, to proste, popowe kompozycje z dziewczęcym wokalem.

Pod koniec seansu, przesycona miłością i słodkością, pomyślałam, że film jest w gruncie rzeczy bardzo campowy. Zapewne przecenieniem byłoby posądzenie twórców o świadomą kreację tego typu, a jednak "Barbie w świecie mody", tak jak camp, może podobać się właśnie dlatego, że jest w złym guście. Nie ma się co oszukiwać – ten film jest słaby, banalny, nawet tandetny. A jednak przy nastawieniu na odbiór określonego typu (oraz przy sympatii i/lub odporności wobec tegoż typu) staje się całkiem zabawną i przyjemną formą spędzenia czasu.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones