Recenzja filmu

Ucieczka z piekła (2009)
Cary Joji Fukunaga
Édgar Flores

Czego nie pokazują migawki telewizyjne

Splatające się historie dwójki młodych ludzi uwikłanych w środkowoamerykańskie realia. On, El Casper (Édgar Flores),  jest członkiem Mara Salvatruchy, gangu cieszącego się zasłużoną złą sławą –
Splatające się historie dwójki młodych ludzi uwikłanych w środkowoamerykańskie realia. On, El Casper (Édgar Flores),  jest członkiem Mara Salvatruchy, gangu cieszącego się zasłużoną złą sławą – ona, Sayra, (Paulina Gaitán), wbrew początkowym obawom, usiłuje wraz z ojcem i wujem przedostać się do Stanów Zjednoczonych, a New Jersey jest ich Ziemią Obiecaną. Wbrew pozorom nie jest to historia miłosna, a raczej rzecz o odkrywaniu nadziei - i jej gwałtownym traceniu, o zaufaniu i poświęceniu, o tym, co najbardziej ludzkie - nawet w nieludzkich okolicznościach.

Przez ponad dwie godziny z ekranu spływa reportaż - inny świat: świat slumsów, beznadziei, gangów rekrutujących ośmio- czy dziewięciolatków, pociągów, na których dachach przez dwa tygodnie koczują ludzie jadący na północ, el Norte - w nadziei na lepsze jutro i szansę przekroczenia granicy: najpierw meksykańskiej, potem amerykańskiej. Świat pięknych krajobrazów - i śmierci pojawiającej się bez sensu, bez celu i obojętnie. Świat, w którym w tym samym momencie, gdy jeden człowiek odzyskuje swe człowieczeństwo - inny je traci. I w którym nawet to odzyskane człowieczeństwo nie gwarantuje szczęśliwego zakończenia, bo bohaterom przyszło żyć w miejscach niezbyt odległych od piekła.

Reżyser podobno spędził sporo czasu zbierając informacje - jeździł na dachach pociągów wespół z emigrantami, spędzał czas z gangsterami Mara Salvatruchy. Widać rękę dokumentalisty niemal w każdej minucie, a film po prostu jest dobrym, prawdziwym kawałkiem kina. Autentyczności dodaje mu fakt, że Mara Salvatrucha awansowała ostatnio w obu Amerykach (wliczając USA) na pierwsze miejsce wśród najgroźniejszych i najszybciej rosnących gangów. To już nie włoscy, irlandzcy czy ciemnoskórzy gangsterzy nadają ton porachunkom i biznesom podziemia, lecz latynoskie gangi, krwawo udowadniające swoją siłę. W dodatku nie mając nic do stracenia – zdolni są do największych skrajności. Sin Nombre pozwala zatopić się w świecie, gdzie jedynym majątkiem (i zarazem największym luksusem) są uczucia i drugi człowiek. Bohaterowie nie mają nic: cały majątek Sayry w jej drodze do nowego kraju i nowego życia to niewielki plecak i butelka z wodą. Cały majątek Caspra to aparat skradziony jakiemuś turyście nieopatrznie zapędzającemu się w rejony slumsów (scena z aparatem na dachu pociągu sunącego na północ pozostaje jednym z mocniejszych momentów w filmie – i przywraca / nadaje znaczenie wydawałoby się zwykłemu przedmiotowi, jakich pełno w codzienności dookoła nas). Jednocześnie bohaterowie starają się zatrzymać i chronić to, co w świecie beznadziei i biedy udało im się zdobyć: uczucia i bliskich. Rodzinę - w przypadku Sayry, w przypadku Caspra - ukochaną (Diana Garcia w roli Marthy Marlene) i przyjaciela–protegowanego (El Smiley, grany przez Kristiana Ferrera).

To właśnie na tych niewidzialnych nitkach emocjonalnych powiązań bazuje film, na zestawieniu ponurej codzienności i uczuć kwitnących wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu; uczuć okazujących się zbytkiem, na który trudno sobie w slumsach Hondurasu i Meksyku pozwolić.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones