Recenzja wyd. DVD filmu

Kot w butach (2011)
Chris Miller
Bartosz Wierzbięta
Antonio Banderas
Salma Hayek

Kot bez butów chodzi?

Jak wielkim sukcesem cieszył się wydany w 2001 r. (to już przeszło 10 lat!) "Shrek", przypominać chyba nie trzeba. Świat bajek rodem z Disneya został w nim ukazany w krzywym zwierciadle, niczym
Jak wielkim sukcesem cieszył się wydany w 2001 r. (to już przeszło 10 lat!) "Shrek", przypominać chyba nie trzeba. Świat bajek rodem z Disneya został w nim ukazany w krzywym zwierciadle, niczym przepuszczony przez sito ciętej ironii. Świetne dialogi pełne popkulturowych odniesień, teksty bohaterów budzące śmiech jeszcze długo po seansie oraz pełna ciepła i podstawowych życiowych prawd historia, urzekająca swą prostotą upakowaną w nowoczesne opakowanie to tylko przykłady zalet wspomnianej animacji. Polski dubbing w opinii wielu osób przewyższający oryginał był przysłowiową wisienką na torcie. Nieuchronny sequel stanowił naturalne rozwinięcie poprzednika, z zachowanymi jego najlepszymi cechami, oferując więcej tego samego w tak samo zabawny sposób. Niestety, forma Dreamworks, studia odpowiedzialnego za przygody Zielonego Ogra, zapikowała wyraźnie w dół przy produkcji trzeciej części, która to okazała się pełna siermiężnego humoru, pozbawiona zaś pozytywnego przesłania poprzedników. Dopiero bijąc się w piersi i obiecując poprawę, magicy z Hollywood postanowili godnie pożegnać Shreka w czwartej odsłonie jego przygód. Film, mimo iż nie bawiący do rozpuku, zachował wzruszający klimat z "jedynki" i "dwójki", godnie kończąc serię przygód Ogra i spółki.

Jak to jednak w Fabryce Snów bywa, kurek z pieniędzmi nie mógł zostać zakręcony, zatem z projektu planowanego początkowo na rynek DVD uczyniono kolejną część (tudzież spin-off) sagi o Shreku. "Kot w butach", jak nietrudno się domyśleć, traktuje o losach futrzastego towarzysza zielonoskórego olbrzyma jeszcze sprzed czasów dołączenia do wesołej gromadki. Jego historia rozpoczęła się gdy waleczny kocur, będąc jeszcze małym kotkiem, trafił do sierocińca. Osierocony i samotny, zaprzyjaźnił się z nieporadnym aczkolwiek niezwykle inteligentnym Humptym Dumptym. Dziwna z pozoru para wraz z upływem czasu wyrosła na najlepszych przyjaciół. Niestety, w pewnym momencie losy braci krwi rozdzieliły się...by ponownie połączyć wspomnianych zawadiaków wspólnym celem – kradzieżą gęsi znoszącej złote jaja. Gdy do wesołej gromadki dołącza się ponętna złodziejka Kitty Kociłapka do której nasz czworonożny bohater wyraźnie czuje (koci)mięt(k)ę, sprawy zaczynają przybierać ciekawy obrót...

Bez owijania w bawełnę (futro?) - Kot nie dał rady pociągnąć opowieści swoimi własnymi siłami. Bez towarzystwa wygadanego osła, z którym raz po raz wymieniał cięte uwagi w poprzednich częściach "Shreka", futrzak z latynoską krwią stracił przysłowiowy pazur. Jego przygody, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych odsłon o losach Ogra, nie mogą poszczycić się śmiesznymi odniesieniami do popkulturowych trendów. Charakterystycznych i chwytliwych tekstów też jest, niestety, jak na lekarstwo. Znaczna część siły poprzedników, tworząca tak specyficzny klimat animacji studia Dreamworks, uleciała bezpowrotnie.
Owszem, komputerowa animacja zaliczyła kolejny krok naprzód, ciesząc oko świetnie wymodelowanymi bohaterami, niemniej stanowi ledwie pieszczące narząd wzroku opakowanie. Twarz Humpty'ego Dumpty'ego to małe mistrzostwo świata (karykaturalnie naturalna mimika), zaś futro Kota jeszcze nigdy nie było tak puszyste...ale cóż z tego, gdy snuta przed widzem opowieść zalicza się do kategorii wiekowej "3+"? Na próżno szukać tu mrugnięć okiem do starszego kinomana, stanowiących od zawsze ogromny atut przygód Shreka.

Oczywiście "Kotu w butach" nie można zarzucić braku pozytywnego przesłania. Obowiązkowy motyw przyjaźni pomagającej przetrwać wszelkie trudności został jednak podany w typowo dziecięcej formie, co czyni produkcję o najbardziej latynoskim z gromadki bohaterów Dreamworks obrazem skierowanym do młodszego widza. Niestety, zaledwie parę scen ma większy potencjał komiczny (Dumpty w złotym, bezwstydnie obcisłym kostiumie rządzi), reszta filmu zaś to sympatyczne, ale wtórne tarapaty tytułowego Kocura.

Polski dubbing jak zwykle trzyma klasę, aczkolwiek Dariusz Wierzbięta (tłumacz) chyba powoli zaczyna się wypalać. Teksty rzucane przez bohaterów nie bawią aluzjami do życia politycznego czy świata polskich celebrytów, widz zatem nie ma zbyt wielu okazji do śmiechu (o radosnym rechotaniu nawet nie wspomnę). Być może jest to wina oryginalnej ścieżki dialogowej, chociaż w przypadku "Shreków" Pan Wierzbięta wykazywał się nadzwyczajną kreatywnością, której w "Kocie w butach" zwyczajnie zabrakło...

Reasumując, przygody kociego amanta w przydużych butach to solidna bajka. Trochę w niej humoru, sporo zaś pozytywnych wartości przekazywanych przez baśniowe postacie. Niemniej grupą docelową animacji wydają się być głównie dzieci, co dla filmu przynależącego do nurtu "Shreków" oznacza pozbawienie dorosłego kinomana szansy na seans zakończony bólem brzucha (od nieustannego śmiechu). Seria wyraźnie skręciła (po "czwórce) na tory dydaktyzmu, tracą po drodze tak charakterystyczny humor. Dobre, lecz bez rewelacji.

W telegraficznym skrócie: zawadiacki Kot na pierwszym planie, wyraźnie odczuwalny brak prawiącego mu wiecznie zgryźliwe uwagi Osła; milutka animacja pozbawiona naznaczonego dorosłością humoru; bajka jakich wiele – uczy lecz nieszczególnie bawi.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Kot w butach" zrodził się w zamyśle twórców już po premierze "Shreka Trzeciego". Postać tytułowego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones