Recenzja filmu

Mały wampirek (2000)
Uli Edel
Elżbieta Jeżewska
Jonathan Lipnicki
Richard E. Grant

Kraina latających krów

Kiedy czasem złośliwy ptaszek narobi nam na głowę, zawsze ktoś doda nam otuchy, mówiąc: <i>"Ciesz się, że krowy nie mają skrzydeł!"</i> - rzeczywiście, całe szczęście. Niestety, film <a
Kiedy czasem złośliwy ptaszek narobi nam na głowę, zawsze ktoś doda nam otuchy, mówiąc: "Ciesz się, że krowy nie mają skrzydeł!" - rzeczywiście, całe szczęście. Niestety, film "Wampirek" pozbawia nas tej pociechy. Wystarczy, by krowa została pokąsana przez wampira, a już bez problemu wzbija się w powietrze i nie, wcale nie gryzie. Ale wierzcie mi, że jej ofiary sto razy bardziej wolałyby być pokąsane! "Wampirek" to oczywiście rzecz dla dzieci. Lecz tak to najczęściej bywa, iż młodsze pociechy same się na film nie wybiorą, a te starsze, które można puszczać samodzielnie albo was wyśmieją (bo to już nie dla nich), albo - co gorsza - pójdą do kina, ale wcale nie na film; Cóż więc strapiony rodzic, posiadacz małoletniego kłopotu robi? Ano zaciska zęby, bierze wygodną poduszkę i doznaje srogiego zawodu, gdyż piski dzieciarni nie dają mu zmrużyć oka nawet na sekundę. Dlatego właśnie dobre filmy dla dzieci powinny zapewniać minimum rozrywki także dorosłym, a przynajmniej nie wywoływać u nich bólu zębów. Na całe szczęście "Wampirek" należy do tej kategorii - jest w nim kilka zabawnych elementów, które rozbawią również starszych widzów. Film został stworzony przez profesjonalistów; reżyser Uli Edel straszył nas już "Opowieściami z krypty"; scenariusz, na podstawie popularnych w Stanach książek Angeli Sommer-Bodenburg, napisali Larry Wilson ("Sok z żuka", "Rodzina Addamsów") oraz Karey Kirkpatrick ("Jakubek i brzoskwinia olbrzymka", "Uciekające kurczaki"!); zgodnie z tytułem możemy się więc spodziewać czegoś strasznego dla dzieci. Dziewięcioletni Amerykanin Tony Thompson przyjeżdża z rodzicami do starego domu w Szkocji, gdzie zaczynają go męczyć sny o wampirach. Matka ani zapracowany ojciec nie przejmują się jego opowieściami, lecz jest ktoś, kto potraktowałby je poważnie - po okolicy krąży ponury Rookery, łowca wampirów. Pewnej nocy, uciekający przed prześladowcą mały wampirek Rudolf trafia do pokoju Tony`ego, zaprzyjaźnia się z chłopcem i opowiada mu swoją smutna historię: wieki temu na jego klan nałożono klątwę, zamieniając wszystkich w wampiry. Raz na trzysta lat, gdy kometa Attamon przelatuje koło Księżyca, zdarza się okazja, by zrzucić zły czar - niestety, niezbędny do tego amulet zaginął przed laty, a czas ewentualnej przemiany minie za kilka dni. Rodzina Rudolfa jest zupełnie nietypowa; aby uniknąć prześladowania ze strony ludzi, wampiry postanowiły wysysać krew zwierząt. Niewiele to jednak pomogło - zawzięty Rookery (podobnie, jak jego przodkowie) ściga ich bez wytchnienia. Także i on szuka tajemniczego amuletu, by ostatecznie pognębić "krwiopijców". Przejęty opowieścią Tony przełamuje strach - w końcu wampiry, to jednak wampiry - i postanawia pomóc nowemu przyjacielowi w nieszczęściu. W zamian Rudolf uczy go latać oraz pomaga rozprawić się ze szkolnymi prześladowcami (obowiązkowy element filmu, w którym chłopiec lub dziewczynka zaprzyjaźnia się z psem/bezdomnym/dziwakiem/duchem/wampirem). Reszta jest, mniej więcej, do przewidzenia: przygody, gonitwy, trochę strachu, więcej śmiechu - klasyczne kino familijne. Dorośli, jak to w filmach dla najmłodszych bywa, nic nie rozumieją albo nie mają czasu. W omawianym przypadku schemat ten odnosi się także do dorosłych wampirów, których los zależy od dzieci. Przy okazji wywrócona zostaje święta reguła horrorów: to wampiry są ofiarami, a ucieleśnionym złem - ich prześladowca. Miłośnicy klasyki muszą przewracać się (nomen-omen) w grobach! Choć właściwie nie może być już nic bardziej poniżającego (dla książąt nocy), niż wampir-homoseksualista z "Nieustraszonych łowców wampirów" Romana Polańskiego. Swego czasu w nowojorskim ZOO pewien chłopczyk został zjedzony przez niedźwiedzia. Dzieciak, karmiony telewizyjnymi programami o miłych, przyjacielskich zwierzakach, nie zdawał sobie sprawy, że misio jest w rzeczywistości niebezpiecznym drapieżnikiem i chciał się z nim bawić. Rodzice, którzy zabiorą swe pociechy na "Wampirka" narażają je na podobne niebezpieczeństwo: po obejrzeniu filmu dzieci na pewno przestaną się bać upiorów. Czy należy podjąć to ryzyko? Chyba tak - jeżeli w zamian możemy liczyć na trochę spokoju, gdy maluchy znajdą sobie nową zabawę: w wampira. A zmęczony tatuś będzie mógł odtąd skorzystać z wymówki, że musi przespać się w trumnie. Dzieciakom "Wampirek" powinien się podobać; znudzeni rodzice mogą się pocieszyć wyłapywaniem co zabawniejszych dialogów - ułatwia to polska wersja językowa. Osobiście nie lubię dubbingowanych filmów, lecz na szczęście w omawianym przypadku da się to wytrzymać - a może po prostu do reszty już zdziecinniałem?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones