Recenzja filmu

Sława (1980)
Alan Parker
Anne Meara
Paul McCrane

Krew, pot i łzy

Kiedy spoglądamy na gwiazdy kroczące po czerwonych dywanach, wyścielonych w Kodak Theatre, ich lśniąco białe zęby i bogate kreacje, zadajemy sobie pytanie, komu w życiu świeci piękna gwiazda
Kiedy spoglądamy na gwiazdy kroczące po czerwonych dywanach, wyścielonych w Kodak Theatre, ich lśniąco białe zęby i bogate kreacje, zadajemy sobie pytanie, komu w życiu świeci piękna gwiazda szczęśliwości. Niewielu z nas jednak zdaje sobie wówczas sprawę, jak wielki wysiłek stoi za osiągnięciem tego statusu. Statusu sławy. Alan Parker w swoim muzycznym dramacie podejmuje trywialną tematykę dążenia do nietuzinkowego życia. Akcja filmu rozgrywa się w Nowym Jorku, konkretnie na tle życia uczniów brooklińskiej szkoły artystycznej. Coco (nominowana do Złotego Globu Irene Cara) marzy o karierze piosenkarki, Lisa i Leroy pragną odnieść sukces jako tancerze, Doris (Maureen Teefy) chce być wyrazistą aktorką. Pierwszym wielkim sukcesem jest dostanie się do szkoły, która ma ukształtować ich talenty i zapewnić sławę. Akcja filmu rozłożona jest na na lata nauki alumnów. Niektórzy muszą pożegnać się z marzeniami, inni zaciskają zęby i starają się utrzymać na karuzeli gwałtownego artystycznego życia. Siła tego filmu polega przede wszystkim na realizmie. Parker pokazuje nam ludzi z krwi i kości. Nie są "wypolerowani", zaryzykuję powiedzenie, że mają nieco "chropowatą" powierzchnię. Są jak materiał, z którego trzeba utworzyć dzieło. Ale mają talent i siłę przebicia. Świetne są tutaj zdjęcia i gra światłem. Szkoła tutaj pokazana nie jest piękna, a obdrapana i obskurna, w czysto brooklińskiej atmosferze. Nie mamy podglądu na wypudrowane buźki, a na mnóstwo pracy zdeterminowanych ludzi. Niezapomnianą sceną jest oczywiście taniec i śpiew w tytułową, nagrodzoną Oscarem piosenką "Fame", scena sztandarowa obrazu. Moja ulubiona zaś to ta następująca po tym, jak Lisa zostaje wyrzucona przez nauczycielkę z klasy tanecznej i omal nie popełnia samobójstwa, skacząc na tory w metrze. Tuż obok jej koleżanka śpiewa i tańczy do "Singin' in the rain". Jest to jedna z najlepszych momentów w filmie. Niestety, miałam wrażenie, że o ile temat filmu jest bardzo dobry jak na obraz kinowy, o tyle w pewnym momencie twórca nie bardzo wiedział, co z nim zrobić, jak go dalej poprowadzić. Tak, czy inaczej, polecam Wam obejrzenie musicalu, który nie jest cukierkowy, a wiarygodny i przekonujący.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones