Matka wszystkich szefów

Kluczowa jest tu wypowiedź matki chłopca, Meg McGarry, która zwierza się z porozwodowej depresji i mimochodem wspomina, że właśnie wtedy jej małoletni syn zamienił się w "małego mężczyznę".
Matka wszystkich szefów
Chociaż na pierwszym planie dokumentu Camerona Yatesa stoi wybitnie zdolny nastolatek, tytułowy Chef Flynn, najmłodszy kucharz świata, bardzo szybko staje się jasne, że to, co najciekawsze, będzie działo się w tle opowieści. Kluczowa jest tu wypowiedź matki chłopca, Meg McGarry, która zwierza się z porozwodowej depresji i mimochodem wspomina, że właśnie wtedy jej małoletni syn zamienił się w "małego mężczyznę". Niepozorna historia o drodze do sukcesu nabiera w tym momencie bardzo mrocznego ciężaru. Gdy natomiast sam chłopiec wyznaje, że jego dzieciństwo trwało 10 lat i jego zdaniem to chyba wystarczająco, "Chef Flynn" staje się po prostu mrożącym krew w żyłach horrorem. 


Na szczęście Yates posiłkujący się w dużym stopniu archiwalnymi nagraniami z kolekcji matki chłopca – z zawodu scenarzystki i autorki kilku filmów, owładniętej pasją nagrywania każdego skrawka codzienności – nie traci z oczu tego cennego punktu widzenia i konsekwentnie demaskuje kobietę jako apodyktyczną reżyserkę życia swojego syna. Co ciekawe, Flynn nie jest jej jedynym dzieckiem, ale starsza córka – zupełnie normalna, jak sama o niej mówi – wydaje się znajdować całkowicie poza polem jej uwagi. Smutnego obrazu dopełniają wyraźne sugestie, że jako matka Meg nie doświadczyła spełnienia. Nie bez znaczenia są tu wzmianki o tym, że chętnie wraca pamięcią do lat 80., kiedy to jej życie należało wyłącznie do niej, i że wśród jej ówczesnych znajomych niewiele osób posiadało dzieci. Trudno nie dopatrzeć się w tych słowach skargi na swój los i próby zaczarowania go. W tym przypadku kosztem własnego dziecka.  

Nie da się też nie wzruszyć i jednocześnie autentycznie nie zdenerwować, oglądając sceny, w których presja i ciężar odpowiedzialności przerastają możliwości zamkniętego w złotej klatce nastolatka. Surowa krytyka w mediach społecznościowych – podkreślająca jego uprzywilejowaną pozycję z racji majętności i koneksji rodziców – uwydatnia w dodatku jego pozycję ofiary. Dwunastoletni chłopiec nie tylko pracuje na cały etat w wyjątkowo trudnej branży gastronomicznej, ale jest też całkowicie odcięty od rówieśników i pozbawiony możliwości podejmowania własnych decyzji. W którymś momencie poczynania jego matki zostają nazwane "superparentingiem", ale jej wypowiedzi i zachowanie nie pozostawiają złudzeń, że za tym pięknym określeniem kryje się zwykła zaborczość i chęć przykrycia własnych życiowych porażek. Za tym z kolei idzie głęboka refleksja nad nieograniczoną władzą, jaką rodzice posiadają – bezkarnie – nad swoimi dziećmi. Szkoda jedynie, że te najmocniejsze karty zostają we "Flynnie" odkryte bardzo szybko, a kolejne sceny już tylko powtarzają te oczywiste spostrzeżenia. 


Yates kończy swój dokument niemal poetycką sekwencją misternych przygotowań, w których chłopiec dopracowuje swoje popisowe dania, jakby na dowód tego, że ostatecznie i tak liczy się tu jego pasja, bez względu na jej źródło. Mając jednak w pamięci scenkę, w której w archiwalnym nagraniu matka maleńkiego, stawiającego pierwsze kroki chłopca zwraca się do niego per "chef", oczywiste staje się, że ta historia może mieć w realnym życiu dużo smutniejszy koniec. 
1 10
Moja ocena:
5
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones