Oglądanie "Trzech i pół" na Warszawskim Festiwalu Filmowym miało w sobie coś ze zjadania zakazanego owocu. Tuż przed pokazem irański reżyser Naghi Nemati ogłosił, że w jego rodzinnym kraju film został zakazany przez władze. W stołecznym Multikinie odbyła się jego światowa premiera.
Świątobliwych mężów z Iranu rozsierdziła historia trzech więźniarek, które wychodzą z zakładu penitencjarnego na trzydniową przepustkę. Hanieh, Homa i Banafsheh nie zamierzają jednak wracać za kratki – udaje im się dogadać z podejrzanym osobnikiem, który zgadza się wywieźć je nielegalnie za granicę. Jak można się jednak domyślić, plan nie idzie zgodnie z myślą bohaterek.
"Trzy i pół" można potraktować jako dopełnienie tegorocznego laureata Złotego Lwa w Berlinie, "Rozstania". W tamtym filmie mieliśmy matkę, która nie mogła zabrać niepełnoletniej córki z Iranu bez zgody jej ojca. Tutaj oglądamy młode kobiety, które nie są w stanie decydować nawet o własnym życiu. Teraz, gdy już udaje im się wydostać na wolność, wciąż uzależnione są od mężczyzn. Gesty w rodzaju upijania się winem podczas oglądania telewizji albo szybkiej jazdy samochodem tutaj nabierają wręcz rangi heroicznych wyczynów.
Rzucając oskarżenia w kierunku reżimu, reżyser nie zapomina na szczęście o dramaturgii i budowaniu napięcia. W paru scenach (np. spotkania w mgle z przemytnikiem) "Trzy i pół" przypomina rasowy thriller, w którym fabuła może nagle skręcić w niespodziewanym kierunku. Podoba mi się też sposób, w jaki Nemati dawkuje nam informacje na temat bohaterek – ich niepozorne zachowania i wypowiedzi na początku filmu w dalszych partiach zyskują nowe znaczenie.
Thelma i Louise znalazły wreszcie godne następczynie.
Świątobliwych mężów z Iranu rozsierdziła historia trzech więźniarek, które wychodzą z zakładu penitencjarnego na trzydniową przepustkę. Hanieh, Homa i Banafsheh nie zamierzają jednak wracać za kratki – udaje im się dogadać z podejrzanym osobnikiem, który zgadza się wywieźć je nielegalnie za granicę. Jak można się jednak domyślić, plan nie idzie zgodnie z myślą bohaterek.
"Trzy i pół" można potraktować jako dopełnienie tegorocznego laureata Złotego Lwa w Berlinie, "Rozstania". W tamtym filmie mieliśmy matkę, która nie mogła zabrać niepełnoletniej córki z Iranu bez zgody jej ojca. Tutaj oglądamy młode kobiety, które nie są w stanie decydować nawet o własnym życiu. Teraz, gdy już udaje im się wydostać na wolność, wciąż uzależnione są od mężczyzn. Gesty w rodzaju upijania się winem podczas oglądania telewizji albo szybkiej jazdy samochodem tutaj nabierają wręcz rangi heroicznych wyczynów.
Rzucając oskarżenia w kierunku reżimu, reżyser nie zapomina na szczęście o dramaturgii i budowaniu napięcia. W paru scenach (np. spotkania w mgle z przemytnikiem) "Trzy i pół" przypomina rasowy thriller, w którym fabuła może nagle skręcić w niespodziewanym kierunku. Podoba mi się też sposób, w jaki Nemati dawkuje nam informacje na temat bohaterek – ich niepozorne zachowania i wypowiedzi na początku filmu w dalszych partiach zyskują nowe znaczenie.
Thelma i Louise znalazły wreszcie godne następczynie.
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
