Recenzja wyd. DVD filmu

Alvin i wiewiórki (2007)

"Alvin i wiewiórki" to znakomita propozycja dla zabieganych rodziców, którzy marzą choć o chwili spokoju. Wystarczy włożyć płytę DVD i voila, półtorej godziny ciszy i spokoju. Niestety potem będzie gorzej, gdyż małe pociechy zapewne zaczną zdzierać gardziołka, próbując nucić zasłyszane piosenki, ale cóż – nie ma nic za darmo. Aż trudno uwierzyć, ale Alvin i jego bracia Simon i Theodore mają już 50 lat na karku. Po raz pierwszy bawili swoimi utworami małych i dużych w 1958 roku i od tamtej pory raz na pokolenie powracają niczym wielki hollywoodzki bumerang. Teraz przyszła pora na odświeżone, komputerowe i trójwymiarowe wiewióry, które wciąż psocą, śpiewają i uczą dzieci, czym jest lojalność i rodzina. Trójka bohaterów po liftingu prezentuje się dumnie i zapewni frajdę wszystkim młodym widzom. Gorzej jest niestety ze starszymi odbiorcami, którzy mimo współczesnej muzy tu i ówdzie przebijającej się z głośników, mogą być ogólnie znudzeni dość infantylną i przewidywalną fabułą. I dlatego "Alvin i wiewiórki" są idealnym produktem na DVD: dzieciaki mogą spokojnie bawić się, oglądając zwariowane przygody pełnych energii i talentu gryzoni, podczas gdy dorośli mogą w tym czasie oddać się innym rozrywkom... Poza samym filmem, na płycie DVD znajdziemy cztery reportaże. Dowiemy się z nich o półwiecznej historii Wiewiórek, poznamy kulisy tworzenia ich trójwymiarowych, wiarygodnych kształtów, a także przyjrzymy się bliżej muzyce i tańcom przygotowanym specjalnie na potrzeby filmu. Dzieci mogą obejrzeć film w polskiej wersji językowej. Ci z kolei, którzy już polski dubbing mieli okazję usłyszeć (czy to w kinie, czy też na DVD) będą mogli również obejrzeć "Alvina" w oryginale. Doskonała propozycja na dzień dziecka, niezależnie od daty w kalendarzu.