Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Historia ahistoryczna

Film Justina Chadwicka to doskonała produkcja kostiumowa i jako taka prezentuje się bez zarzutów. Z jej historyzmem natomiast można by polemizować.

"Kochanice króla" opowiadają historię sióstr Boleyn, Anny (Natalie Portman) i Marii (Scarlett Johansson). Obie są piękne i wykształcone i obie padają ofiarami ojcowskiej żądzy władzy. Honor kobiety usuwa się na dalszy plan, gdy w grę wchodzi walka o pozycję społeczną i majątek.

Gdy małżeństwo Henryka VIII (Eric Bana) z Katarzyną Aragońską (Ana Torrent) przestaje się układać z powodu braku męskiego potomka, któremu ambitny król chciał przekazać swe imperium, na scenę wkracza piękna Anna Boleyn (Natalie Portman), która jednak jest zbyt nieokrzesana i omal nie ściąga na rodzinę katastrofy. Jej błędy szybko zostają zatuszowane przez zamężną już Marię Boleyn (Scarlett Johansson), nie tylko piękną, ale delikatną, zmysłową, uczuciową, subtelną, całkowite przeciwieństwo zaborczej, despotycznej i ambitnej ponad wszystko Anny.

Okazuje się jednak, że przy boku Henryka VIII, kobieciarza i egoisty, żadna kobieta nie może zaznać szczęścia…



Chociaż film wiernie przedstawia realia XVI-wiecznej Anglii, pełnej intryg, bezwzględnej walki o władzę i próżności królewskiego dworu, to twórcy za bardzo popuścili wodze fantazji uzupełniając miejsca, o których nie mówi historia. Dało to w efekcie barwny romans, ale z drugiej strony film o nikłej wartości historycznej, chociaż należy zaznaczyć na korzyść filmu, że ramy historyczne opowieści są jak najbardziej zgodne z dziejami Imperium Brytyjskiego.

Największym atutem filmu są kostiumy Sandy Powell. Przenoszą nas one do barwnej XVI-wiecznej Anglii i nie pozwalają oderwać wzroku od ekranu. Tworzą wspaniały klimat i nadają filmowi charakter.

Piękne kobiety, odmłodzone o kilka lat, doskonale prezentują się w strojach z epoki, jednak ich gra aktorska pozostawia już nieco do życzenia. Scarlett Johansson odtworzyła swą postać w sposób nieco dziecinny, na co w filmie o zdradzie, władzy i śmierci nie ma miejsca. Natomiast Natalie Portman jako dumna i waleczna Anna była wspaniała, ale już jako rozchwiana psychicznie królowa wypadła zdecydowanie gorzej. Nie miała w sobie wtedy już nic z dawnej Anny, w przeciwieństwie do Geneviève Bujold, która w "Annie tysiąca dni" do końca zachowała godność i klasę.

Doskonale zaprezentowały się aktorki drugoplanowe: Ana Torrent w roli Katarzyny Aragońskiej, pokonanej, ale do końca dumnej królowej, i Kristin Scott Thomas jako Lady Elizabeth, kobieta która z miłości wyszła za Sir Thomasa Boleyna (Mark Rylance), który okazał się życiowym nieudacznikiem, prymitywnym chciwcem, gotowym poświęcić szczęście rodzinne dla pozycji społecznej. Największym nieszczęściem Elizabeth było to, że urodziła się w epoce, która nie pozwalała decydować kobiecie, mogła więc tylko bezradnie patrzeć na tragedię swoich dzieci. Kristin Scott Thomas niezwykle efektywnie pokazała na ekranie tragedię wewnętrzną bohaterki.

Film jest barwny, scenografia i kostiumy przyciągają wzrok na równi z atrakcyjnymi bohaterkami, romansowo-królewska intryga nie pozwala się nudzić, a naciągany historyzm da się przełknąć. "Kochanice króla" są godne polecenia dla wszystkich miłośników szeroko pojętego gatunku.


Moja ocena:
8
"Słabi śnią nocami, a odważni w dzień"
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje