Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

88 minut żenady

Przed seansem wydawało mi się, że widziałem już wszystkie możliwe poziomy żenady jeśli chodzi o tzw. polskie komedie romantyczne. Sądziłem, że tego typu hity, jak "Dzień dobry, kocham cię!" czy "Pech to nie grzech", pokazały mi już wszystkie złe strony tego, nazwijmy to, "gatunkuMyliłem się. "Swingersi" to kolejny poziom absolutnej żenady zaserwowany przez polskie kino.

Celebryci Fabian (Michał Koterski) i Ilona (Joanna Liszowska) oraz małżeństwo Andrzej (Krzysztof Czeczot) i Dorota (Ilona Ostrowska) znudzeni swoim życiem erotycznym, postanawiają zaangażować się w swinging.



Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czułem się aż tak zażenowany. Gagi, które w domyśle miały wypaść śmiesznie, wypadają żałośnie i żenująco, osobiście nie mam pojęcia, kogo te żarty mogłyby rozbawić. Po raz kolejny nikt się ani trochę nie postarał, by to wypadło chociaż przyzwoicie. Reżyseria jest na odczepnego. Scenariusz bazuje w sumie tylko na głównym pomyśle, bohaterowie nie przechodzą praktycznie żadnej przemiany, a zakończenie właściwie nic nie puentuje, film się po prostu urywa, nie wyjaśniając wszystkiego i już. Aktorzy też się nie starają. 

W zasadzie poza pomysłem "Swingersi" niczym szczególnym się nie różnią od wcześniejszych rodzimych produkcji tego gatunku. Te wszystkie "Porady na zdrady" czy inne "Kobiety bez wstydu" mogłyby się dziać w jednym uniwersum, nawet obsada w większości się pokrywa. Niektórych z nich zresztą coraz ciężej nazywać aktorami, z każdym kolejnym filmem udowadniają bowiem, że coraz bliżej im do roli pospolitych celebrytów niż artystów. Barbara Kurdej-Szatan w żadnego innego typu kinowych produkcjach nie występuje, to samo tyczy się Joanny Liszowskiej. Krzysztof Czeczot chyba zwyczajnie ma satysfakcję i dobrze się czuje w tego typu filmach. Dość niespodziewanie dołącza do nich Ilona Ostrowska, fatalnie wypadająca na tle nawet tak miernej obsady. Michał Koterski zawsze podkreślał, że gra praktycznie tylko siebie, no i gra, głównie się wydurnia. Antoni Królikowski, chociaż nie ma ostatnio szczęścia do wartościowych produkcji (filmy Patryka Vegi), tak w nich aktorsko błyszczał i był często najwyraźniejszym punktem, tutaj głównie dobrze się bawi we wspólnych scenach z Tomaszem Oświecińskim i nic poza tym. 
Tomaszowi Oświecińskiemu zresztą muszę tutaj poświęcić chwilę uwagi, niezawodowy aktor jest bowiem najlepszym, co spotkało to przedsięwzięcie. Jest bardzo fajnie przerysowany, autentycznie się stara i jako jedyna postać wprowadza prawdziwy humor. Brawo, panie Tomaszu! To kolejna produkcja i kolejny plus przy pana nazwisku.

Czy można coś wynieść pozytywnego z tego obrazu? Raczej nie. Pozytywne jest natomiast to, że tego typu paździerzy jest z każdym kolejnym rokiem w polskim kinie coraz mniej. Publiczność coraz rzadziej nabiera się na tego typu komediowe podróby, a i rozgłos jest jakby mniejszy. W Polsce corocznie powstaje około 50 filmów, naprawdę nie warto tracić pieniędzy na 3-4 produkcje tego poziomu co "Swingersi


Moja ocena:
3
''Dobry film powinien charakteryzować się tym, że jak się siedzi na projekcji to człowiek się troszkę wzruszy albo roześmieje a może nawet zapłacze w pewnym momencie, a potem jak film się skończy to... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje