Recenzja filmu

Trois souvenirs de ma jeunesse (2015)
Arnaud Desplechin
Mathieu Amalric
Lou Roy-Lecollinet

Kwiaty mojego życia

Film można oceniać tylko w kontekście wszystkich produkcji Desplechina, ponieważ stanowią one uzupełniającą się całość. Każdy kolejny film to konstytutywny proces twórczy pełen powrotów do dobrze
"Trois souvenirs de ma jeunesse" (Trzy wspomnienia z dzieciństwa) to film, na który nie można trafić przypadkowo. Liczba odtworzeń, ani oceny internautów nie zachęcają do zainteresowania się i podjęcia próby poznania fabuły. Jest to doskonały przykład współczesnego europejskiego filmu z kategorii festiwalowe perełki. Żywot takich produkcji jest początkowo bardzo intensywny – autorzy objeżdżają świat, wystawiając film na kolejnych pokazach i zbierają większe lub mniejsze uznanie dla swojej pracy. Gdy sezon festiwalowy się kończy, produkcja trafia na dno szuflady w archiwum. Rok później czeka ją jeszcze cicha premiera kinowa w kraju ojczystym, po czym może spokojnie spocząć w odmęcie przeszłości.

Jednakże "Trois souvenirs de ma jeunesse" przyciąga uwagę nazwiskiem reżysera, który nie jest debiutantem podrzędnych festiwali, a uznanym od wielu lat wolnym strzelcem na francuskim ekranie. Arnaud Desplechin po raz kolejny pokazał, że za kamerą podąża własną, dobrze już przetartą ścieżką. Film można oceniać tylko w kontekście wszystkich produkcji Desplechina, ponieważ stanowią one uzupełniającą się całość. Każdy kolejny film to konstytutywny proces twórczy pełen powrotów do dobrze znanych motywów i niespodziewanie wprowadzonych nowych wątków.

Brak polskiego ani zunifikowanego międzynarodowego tytułu sprawia problemy w dyskursie nad filmem. W oryginalnej dystrybucji, we Francji, wyświetlano go pod tytułem "Trois souvenirs de ma jeunesse", ale na światowe ekrany płynął pod nazwami takimi jak "My Golden Days", "My Golden Years" i "Three Memories of a Childhood". W Polsce produkcja nie odbiła się szerokim echem i zaliczyła tylko kilka projekcji. Zyskała jednak uznanie rodzimych sobie krytyków, zwieńczone statuetką z Cannes i Cezarem.

Historia przedstawiona w filmie jest głęboko zakotwiczona w dorobku artystycznym Desplechina. Pierwszoplanowym bohaterem jest Paul Dedalus, którego widownia poznała już w jednym z pierwszych dzieł reżysera – "O co chodzi w seksie?" (1996). Trzy wspomnienia nie są jednak sequelem, gdyż nie pozostają w bezpośredniej koneksji faktologicznej i chronologicznej z pierwszą częścią historii. Filmy są niespójne fabularnie i przedstawiają inną wersję życia bohatera, z tego samego okresu młodości. Mimo to Paul pozostaje archetypem postaci dla wszystkich filmów Desplechina i w osobie odgrywającego tę rolę w obu produkcjach Mathieu Amalrica, koncentruje paradygmatyczne spojrzenie reżysera na świat. Innymi słowy Paul Dedalus (pod postacią Amalrica) jest bohaterem o określonym charakterze i podejściu do życia, którego historię z różnych perspektyw i na różne sposoby przedstawia wciąż od nowa Desplechin. Znaleźć można go też pod postacią Ismaela pojawiającego się w "Królach i królowej" (2004) i wydanych trzy lata później niż "Trzy wspomnienia" – "Kobietach mojego życia" (2017). Odpowiednikiem Paula w Jimmy P. (2013) jest Georges Devereux, a w "Świątecznych opowieściach" (2008) autor postanowił zaplątać wszystko jeszcze bardziej i wprowadził Amalrica jako główną postać – Henriego, zaś epizodycznym bohaterem uczynił nieunormowanego nastolatka Paula Dedalusa.

Postać współtworzona przez wizerunek Mathieu Amalrica i sposób myślenia Desplechina, niezależnie pod jakim imieniem występuje, kumuluje w sobie szereg podstawowych cech, które determinują na swój sposób fabułę każdego z filmów. Paul Dedalus jest intelektualistą, często pracownikiem naukowym lub studentem, związanym z wysoko teoretycznymi naukami humanistycznymi. Zajmuje się antropologią lub socjologią, choć bywa też artystą. Ma pewien związek ze służbą dyplomatyczną, najczęściej za pośrednictwem brata Ivana. Do jego międzynarodowych układów zaliczyć należy też liczne związki z Żydami i kulturą judaistyczną, którą fascynacji nie kryje Desplechin. Paul jest osobą bezpośrednią, mówiącą wprost co myśli, niebojącą się ponieść konsekwencji swoich poglądów. Nadużywa alkoholu i wielokrotnie w swej długiej karierze był bankrutem zarówno finansowym, jak i towarzyskim. Choć otaczają go niezliczone kobiety, ostatecznie pozostaje samotnikiem, poświęca się w pełni pracy, zatracając się w obowiązkach i marzeniach. Potrafi głęboko kochać, przeżywać namiętne i pełne uczucia romanse, jednak jego bezkompromisowy charakter nie pozwala mu utrzymać żadnej relacji na długi czas. Wierzy w miłość doskonałą i nigdy nie zapomina kobiet, do których naprawdę coś czuł. Opuszcza je jedynie fizycznie, lecz pozostają w jego sercu na zawsze.

Postać Paula to prototyp, taki jak "Arlekin" lub "Dottore w Komedii Dell’arte", postać charakterystyczna i określona, jednak w każdej sztuce umieszczona w innym świecie i w obliczu innych problemów. W "Trois souvenirs de ma jeunesse" kamera śledzi drobne urywki obecnie pięćdziesięcioletniego Paula, skupiając się jednak na jego młodości z czasów liceum i studiów. Film jest niesłychanie długi i ciągnie się niemal jak saga, odsłaniając kolejne etapy życia Dedalusa. Następne wątki rozpoczynają się, pozostawiając w tyle istotne jeszcze przed chwilą momenty, aby przejść do opisu następnych lat młodości bohatera.

Mankamentem filmu jest achillesowa pięta wielu dojrzałych reżyserów, którzy po kilkudziesięciu latach twórczości próbują tchnąć życie w swoją sztukę. Powrót do tematyki młodości przerósł już niejednego geniusza wielkiego ekranu (jak chociażby Morgensterna w "Mniejszym złu") i nie da się ukryć, że Desplechin również wpadł w tą pułapkę. Po pierwsze film strasznie się dłuży, kolejne akty nie wzbudzają zainteresowania, ani nie pozostają w logicznym związku z pozostałymi. Po drugie motywacje postaci bywają przejaskrawione i sposób przedstawienia relacji łączących postacie staje się nad wyraz dosłowny. Nie należy jednak wieszać czarnych chmur nad reżyserem, gdyż znając poprzednie oblicza w jakie wcielił Amalrica, oglądanie "Trzech wspomnień z dzieciństwa" jest sentymentalną podróżą w ten niesamowicie wykreowany przez geniusza Desplechina świat. W prawdzie dłużyzny i piętrzenie się pozornie nieistotnych wątków cechują wszystkie jego produkcje, jest to jednak maniera nie wielce szkodliwa, a z czasem nadająca nawet uroku. Warto mieć także na uwadze, że w swoim kolejnym kinowym filmie ("Kobiety mojego życia") Desplechin wraca do formy i rozdaje karty w starym, dobrym stylu.

"Trois souvenirs de ma jeunesse" jest kolejną odsłoną historii Paula Dedalusa. Opowiada o jego życiu zgodnym z zasadami i walce o swoje miejsce na świecie. Pokazuje miłość, która jest piękna, mimo że nie jest wieczna ani silna, tylko delikatna i ulotna. Przede wszystkim jest to jednak następny element pasujący do wizji sztuki tworzonej przez Arnaud Desplechina, będącej zaczynającą się wciąż na nowo, a jednak tą samą, opowieścią.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?