Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

Rutger Włóczykij

Campowa rozrywka w podrasowanym wydaniu, jaką zaproponowali w swym wspólnym projekcie pt. "Grindhouse" Tarantino i Rodriguez, spotkała się z tak gorącym przyjęciem spragnionej mocnych doznań publiki, że na prawdziwy wysyp pozycji o podobnej tematyce nie trzeba było długo czekać. Przepis jest prosty: seks i przemoc, liczne nawiązania do klasyki "gatunku" i odpowiednio durna fabuła. Potem wystarczy tylko cyfrowo "podniszczyć" taśmę i gotowe. Odwołania do tandetnych produkcji spod znaku kina eksploatacji, które w latach 60. i 70. masowo zalewały podrzędne amerykańskie "theatres" dziś są czymś na porządku dziennym. Ale jak skręcić udanego, zamierzonego "gniota", też trzeba wiedzieć jak...

Udowodnić swe umiejętności w tej materii postanowił niedawno młody debiutant Jason Eisener. Eisener wcześniej zrealizował jedynie krótkometrażówkę pod tytułem "Treevenge", która odbiła się szerokim echem wśród fanów ekranowej jatki. W swej pierwszej pełnometrażowej fabule postawił na sprawdzony schemat kina zemsty. Jego "Hobo with a shotgun" to takie "Życzenie śmierci" na sterydach: pełne absurdu i dosadnej przemocy spod znaku gore. Głównym bohaterem jest bezimienny włóczęga, który przybywa do miasteczka rządzonego przez gwałt i przemoc. Mieszkańcy żyją zastraszeni przez rodzinny gang niejakiego Drake'a (Brian Downey). Przybysz, przyglądając się bezkarnemu terrorowi nabiera przekonania, że potrzebny jest ktoś, kto usunie z ulic wszystkie szumowiny. Kiedy odkryje, że miejscowa policja jest do cna skorumpowana, postanawia wziąć sprawy we własne ręce...



Tak jak w przypadku "Maczety", tak i tutaj wszystko zaczęło się od fałszywego zwiastuna, który ostatecznie skierowany został do realizacji jako pełnoprawny projekt. Maniera jest bardzo podobna do "double feature" tandemu Tarantino/Rodriguez, z tą różnicą, że jest to pozycja jeszcze bardziej wyzuta z dobrego smaku niż "Death Proof" i "Planet Terror" razem wzięte. Wyraźnie widać także, że Eisener dysponował znacznie skromniejszym budżetem. Udało mu się jednak z owej próby wyjść obronną ręką. Więcej nawet - w moim skromnym mniemaniu "Hobo" bije na głowę wspomniany epos o meksykańskim bohaterze z ostrym narzędziem w dłoni. Jest bardziej bezkompromisowy, wolny od nacechowania ideologicznego - po prostu bardziej odjazdowy. Chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, tyle że jest to zabawa, która nie każdemu przypadnie do gustu. Eisener nie ma większych problemów z łamaniem tabu obowiązujących w mainstreamowym kinie, co w trakcie niespełna półtorej godziny udowadnia kilkakrotnie. Miejscami można odnieść wrażenie, że jego obraz jest nieco przeszarżowany, widoczne są także pewne niedostatki w warsztacie reżyserskim, jednak anarchistyczny duch i bezpretensjonalność tego filmu bronią go przed jakimikolwiek oskarżeniami o brak profesjonalizmu.

Nie byłby zresztą "Hobo with a shotgun" tak przyjemnym doznaniem, gdyby nie udział w przedsięwzięciu Rutgera Hauera. Ten aktorski gigant, pamiętny głównie za sprawą ról w "Łowcy androidów" i "Autostopowiczu" w latach 90. spadł do trzeciej ligi, występując w marnych produkcjach sci-fi. Dzisiaj przeżywa swój skromny renesans, może nie na miarę tego, który stał się choćby udziałem Mickeya Rourke, ale główna rola u Eisenera wróży dobrze. Ważne jest, że istnieją twórcy, którzy pragną przybliżać dzisiejszej publice swych idoli z dzieciństwa. A mało kto tak zasługuje na przypomnienie i rehabilitację w takim stopniu, jak Rutger Hauer właśnie.


Moja ocena:
8
http://savagesinema.pl/ *** "Seks z żywymi ludźmi nie jest zbyt dobry, bo zawsze mogą wstać i sobie pójść." Jeffrey Dahmer
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje