Najpiękniejsze są filmy, których nie ma...

Akty twórcze, które fizycznie nigdy nie zostały zrealizowane, czasem ukazują więcej niż setki wyprodukowanych arcydzieł.
Etiuda dokumentalna początkującego jeszcze w 1997 roku Tomasza Glińskiego to obraz niezwykły. W zaledwie ośmiu minutach reżyser pokazał nieopisane i nieprzeniknione zjawisko, jakim jest film z zupełnie innej strony. Główną postacią tej krótkiej historii jest ubogi Krzysztof mieszkający w małej górskiej wiosce. Jego sytuacja nie przeszkadza mu w tym, aby realizować swoją pasję, czyli kręcić filmy. Jest w tym jednak mały szkopuł, gdyż filmowiec amator nie posiada kamery. Ale nawet to nie powstrzymuje go przed realizacją swoich marzeń. Tworzy on własny sprzęt, wystrugany z drewna, wyglądający bardzo profesjonalnie, po czym "nagrywa" wszystko, co wydaje mu się interesujące. Odtąd mężczyzna jest znany wśród okolicznych mieszkańców ze swoich artystycznych poczynań.

Młody twórca "Drewnianego oka Krzysztofa" ujął w prosty i magiczny sposób ogrom ludzkiej kreatywności i wyobraźni. Każdy z nas ma w sobie tę wielką moc, ale nie każdy ma odwagę z niej korzystać. Gliński nie szufladkuje, burzy schematy pojmowania sztuki jako takiej. Każdy może być artystą i dziełem, twórcą i tworzywem. Nic nie ma granic - wszystko zależy tylko od nas samych i od tego, gdzie sobie nasze własne granice wyznaczymy. Krzysztof jest pogrążony w świecie swojej fantazji, lecz nie zgubił kontaktu z rzeczywistością. Poprzez filmowanie on jeszcze bardziej się z nią łączy, ale na swój sposób. Dlatego ten obraz głęboko porusza jakąś część duszy, o której na co dzień zapominamy. Jesteśmy coraz bardziej zapędzeni w swoich sprawach, nie zwracamy uwagi na innych, na otaczający nas świat. Może to jest iluzja? Bohater dokumentu jest prawdziwy i jego kamera też. Każde z jego nieuwiecznionych produkcji również jest autentyczne. Rolnik oczarowuje widza tym pięknym światem i mimo tego, iż nie możemy zobaczyć jego nagrań wierzymy w ich niezwykłość.

Etiuda wciąga coraz bardziej z każdym ujęciem. To także za sprawą cudownej nastrojowej muzyki w wykonaniu samego autora dokumentu. Według mnie jedynym minusem jest tutaj czas trwania filmu. Myślę, że w pełnometrażowym seansie można byłoby pokazać o wiele bardziej rozbudowaną opowieść, na którą ten ciekawy temat zasługuje. Lecz trzeba oddać duży pokłon w stronę Tomasza Glińskiego za doskonałe ujęcie sprawy nawet w tych kilku minutach. Zresztą docenili to też inni twórcy przyznając krótkiemu metrażowi nagrody aż na dwóch festiwalach - na Festiwalu Filmów Studenckich w Monachium w 1997 i MFF Etiuda w Krakowie w 1998 roku.
Po obejrzeniu, tego dzieła nie da się zapomnieć i można tylko życzyć, aby wszyscy filmowcy mieli chociaż odrobinę takiej miłości do kina co niepozorny Krzysztof.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones