Recenzja wyd. DVD filmu

Hiena (2006)
Grzegorz Lewandowski
Borys Szyc
Magdalena Kumorek

Koszmar z ulicy pustej

Każdy zakątek świata ma jakieś urban legends; legendy miejskie, niesamowite historyjki z dreszczykiem, które rozchodzą się z łatwością internetowych memów, wciąż powtarzane i uzupełniane o nowe
Każdy zakątek świata ma jakieś urban legends; legendy miejskie, niesamowite historyjki z dreszczykiem, które rozchodzą się z łatwością internetowych memów, wciąż powtarzane i uzupełniane o nowe elementy podnoszące ich atrakcyjność. Każdy chyba choć raz słyszał o czarnej wołdze (bardzo popularna opowiastka w latach 90.), trupim jadzie, wentylatorze odcinającym głowę podrzuconej do góry pannie młodej podczas wesela czy tasiemcu "opuszczającym" pijanego gospodarza. W "Hienie" pojawia się właśnie legenda miejska, ale zdecydowanie lokalna: historia górnika nazywanego Bryndzą, który znęcał się nad swoimi dziećmi, aż syn uciekł i nigdy nie wrócił, a córka zginęła w pożarze. Bohater filmu, Mały, wymyśla dalszą część legendy, kiedy rzekomo w okolicy jego domu pojawia się tytułowa hiena: zwierzę to zdziczały pies, który siedział przez wiele dni zamknięty w barakowozie z gnijącym trupem Bryndzy. Hiena w horrorze Lewandowskiego nie jest jednak zwykłym, czworonożnym drapieżnikiem.



Mały mieszka z rodzicami na Śląsku. Bohater boi się chodzić samemu po opustoszałej okolicy, bo nie chce zobaczyć duchów. Tata mówi mu, że bać to się trzeba, ale ludzi. Chłopiec dowiaduje się, że zaginęła dziewczynka z jego szkoły, a koledzy podsuwają mu wizje dzieci wabionych do tajemniczych czarnych wołg i umierających lub znikających bez śladu. Pewnego dnia ojciec bohatera nie wraca z wachty, a rodzina musi pochować pustą trumnę. Mały i jego koledzy nie przestają się wzajemnie straszyć opowiadaniem historii z dreszczykiem, także o hienach, bo rzekomo jedna – uciekinierka z zoo – ukrywa się gdzieś niedaleko, polując na ludzi. Tymczasem zostaje znalezione ciało dziewczynki. Bohater wspólnie z kolegami dochodzi do wniosku, że krążąca w pobliżu hiena to tak naprawdę człowiek przemieniający się w to zwierzę. Kiedy Mały zostaje złapany przez dziwnego mężczyznę z poparzoną twarzą, ma mu odtąd przynosić jedzenie w zamian za "ochronę" przed grasującą w pobliżu hieną…

To, że bohaterem "Hieny" jest dziecko, ma swój szczególny wydźwięk. Dzieci bowiem boją się inaczej niż dorośli: czasami irracjonalnie, niepotrzebnie, czasami zaś są zbyt ufne, kiedy powinny uciekać i "nie rozmawiać z nieznajomymi", a reżyser dobrze wykorzystuje ten motyw. Podczas seansu pojawia się pytanie o to, czy wszystkie zbrodnie naprawdę mają miejsce. Może trupy to tylko wytwór wyobraźni Małego? Zwłaszcza że osoby, które giną, nie budzą sympatii chłopca: miejscowy pijak zainteresowany jego matką czy zbyt poważny listonosz. Za tym przemawiałby fakt, że aż trzy postacie mają twarz Borysa Szyca. Mały jest w sercu równie niepokojących wydarzeń co gaimanowska Koralina czy bliźniaki z "Kronik Spiderwick" i radzi sobie równie nieźle.

W "Hienie" od razu widać odniesienia do "Koszmaru z ulicy Wiązów": w polskim horrorze Bryndza i jego syn mają poparzone twarze i noszą pasiaste swetry w kolorach tego, który miał Freddy Kruger. W obu filmach pojawia się także motyw dzieci, które doznają krzywd, bo nie mogą się bronić i zawsze są na łasce i niełasce dorosłych.



Podczas seansu widz nie jest specjalnie straszony, jest jednak kilka scen "znienacka" (na przykład pojawiający się znikąd syn Bryndzy i łapiący bohatera). Lewandowski dobrze posługuje się pustymi krajobrazami górniczego Śląska: długie tunele, opuszczone baraki, bieda-szyby, ruiny, odrapane domy, zaśmiecone ulice, wraki aut – to wszystko tworzy dla bohaterów tło niczym z koszmaru sennego (jak w "Silent Hill") i widz współczuje małoletniemu bohaterowi, że przyszło mu żyć w takim miejscu. Wiele scen dzieje się w nocy (Mały budzi się o północy – "w godzinę duchów"; z synem Bryndzy często spotyka się po ciemku), przez co film ma swój klimat. Krwi i makabry widz tutaj nie doświadczy. Całość ma dosyć baśniowy charakter: małoletni bohater staje w obliczu Tajemnicy, której musi stawić czoła. W końcu przestaje bać się hieny, bo wierzy, że zyskał moc władania strasznym zwierzęciem.

"Hiena" nie straszy, ale niepokoi, a to i tak nieźle jak na standardy wyznaczone przez nieliczne polskie horrory. Obdarzony wielką wyobraźnią, bardzo wrażliwy Mały (przekonujący debiutant Kuba Romanowski) budzi sympatię widza i jeśli spróbujemy spojrzeć na całą historię jego dziecięcymi oczami, może się nam wydać dosyć straszna. Bo chyba każdy jako kilkulatek bał się duchów. Albo pustych ulic przy samotnych powrotach ze szkoły.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Polski horror w kinach, to równie duża rzadkość, co hieny w śląskim krajobrazie. Po obejrzeniu filmu <a... czytaj więcej
Michał Burszta

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones