Odcięta od świata wioska, mrok, tajemniczość, groza, strach, potwory leśne i umowa z nimi o niewkraczanie do lasu... Tak jest przedstawiona "Osada" w zwiastunach, reklamach, recenzjach. Miłośnicy
Odcięta od świata wioska, mrok, tajemniczość, groza, strach, potwory leśne i umowa z nimi o niewkraczanie do lasu... Tak jest przedstawiona "Osada" w zwiastunach, reklamach, recenzjach. Miłośnicy filmów z dreszczem emocji szli chętnie na ten film, by się bać. I zawiedli się. Skrytykowali "Osadę", nazwali beznadziejna klapą, szmirą, a reżysera nieudacznikiem. Dlaczego? Bo w powietrzu nie latały fragmenty ludzkiego ciała, nie lała się krew, nie było potworów ze świecącymi na zielono oczkami, nikt nie krzyczał ze strachu i nie chował się pod fotel! Czyli można by rzec... strata czasu! Jednak ja się z tym całkowicie nie zgadzam! Uwielbiam filmy z dreszczykiem, ale pomimo tego że "Osada" do nich nie należy, zauroczyła mnie, a Shyamalana uważam obecnie za jednego z najlepszych reżyserów. Dlaczego? Już wyjaśniam. "Osada" to opowieść o relacjach międzyludzkich, o zakłamaniu ludzi, o fałszu i szarej, bezlitosnej rzeczywistości. Film ma niesamowity klimat! Panuje w nim spokój, harmonia, bohaterowie są refleksyjni, uczuciowi i bezinteresowni, czyli jednym słowem, tacy jakich dzisiaj się już praktycznie nie spotyka. W "Osadę" należy się wczuć, słuchać, co mówią bohaterowie, przemyśleć ich słowa i zastanowić się nad otaczającą rzeczywistością. Ten film ma nas czegoś nauczyć, a nie straszyć! Osoby, które oglądają filmy z rozumem i inteligencją, odnajdą w "Osadzie" sens, nawet jeśli spodziewały się grozy i strachu. Natomiast ci, którzy idą do kina tylko po to, żeby popatrzeć na lejącą się krew, nie wyniosą z "Osady" nic, ponieważ nie oglądają filmu tylko patrzą na przesuwające się obrazki (im więcej krwi tym lepiej). Są i tacy, którym ten film po prostu się nie spodoba, bo to nie ich gatunek, i dobrze, ale to wcale nie będzie oznaczało, że "Osada" jest beznadziejna. Każdy musi to sam ocenić. Serdecznie polecam ten film! Pod jego wpływem obejrzałam "Niezniszczalnego" i "Znaki". "Szósty zmysł" widziałam dużo wcześniej. Wszystkie te filmy maja pewną wspólną cechę: płynność, spokój i niezwykle stonowanych bohaterów. I właśnie to jest majstersztyk! Gdy byłam na tym filmie, sala kinowa była pełna. Po seansie wychodzący ludzie byli pod wrażeniem. Rozmawiali o tym, co usłyszeli od bohaterów i uznali, że warto było przeznaczyć te około dwie godziny na "Osadę", pomimo że spodziewali się zupełnie czego innego. Odnaleźli sens filmu i to jest najważniejsze! Myślę, że właśnie o to chodziło Shyamalanowi - o element zaskoczenia i sprawdzenia reakcji ludzi. Odniósł sukces. Opinie są różnie, jedni ten film kochają, a inni nienawidzą, ale każdy o nim mówi i go ogląda.