Fakty są dużo bardziej interesujące niż to co wymyślili scenarzyści. Sztucznie podkoloryzując historię w pewnym sensie ją spłycili a nawet momentami sparodiowali. Wersja zmitologizowana dla nastolatków zwyczajnie nie może być mądrzejsza od prawdy historycznej.
Dotyczy to zarówno Masakry pod Mountain Meadows, która miała zupełnie inny przebieg niż w serialu, losów Fortu Bridger, jak i wielu innych detali zniekształconych przez serial.
Nie wyszło też scenarzystom kilka dialogów, wpadających w irytujący infantylizm.
Generalnie jednak dobrze się to ogląda, postaci narysowane zostały raczej wyrazistą kreską, sposób przedstawienia realiów (Utah i Wyoming) połowy XIX wieku dojrzalszy, bardziej przekonujący niż to co prezentował Taylor Sheridan w swoim serialu 1883.
Szkoda, że nie skorzystano z okazji by wznieść się jednak na wyższy poziom i wszystkie elementy fabuły bardziej uwiarygodnić. Chyba wszyscy się zgodzą, że wątek białej kobiety uprowadzonej przez Szoszonów (która po kilku tygodniach pobytu u nich czuje się już niemal członkiem plemienia, mimo że była świadkiem jak Indianie podrzynają gardła jej koleżankom) to poziom kreskówki dla dzieci.