Choć rzeczywistość może jest lekko przegięta, to brutalność tamtych czasów jest ciekawie pokazana. Nie ma jednak co ukrywać, że ówczesne kobiety, szczególnie te z miasta - nie z dzikiej prerii, byly bardziej ostrożne i zależne od mężczyzn na dzikich terenach Ameryki. Tu oglądamy głupią, bezmyślną, nieodpowiedzialną i zarozumiałą kobietę, która ciągle naraża na niebezpieczeństwo syna, którego tak niby zajadle chroni. W 3 odcinku poczułam, że mnie to męczy. Nie rozumiem dlaczego milczący, ale i despotyczny przewodnik żyjący na pograniczu, walczący jak król dzikiego zachodu, nie potrafi jej ogarnąć, jasno przedstawić sytuacji i przedstawić niebezpieczeństw. Za to idzie za nią jak ta owca. Rany… a mogło być świetnie!
tak samo uważam,jednak nie mogli obyć się bez silnej i "myślacej" kobiety. Poza tym musieli coś wymyślić, by mieli jakieś przygody, strzelaniny po drodze a ona je powodowała
Same przygody, on jest jak Rambo, a w ostatnim odcinku postrzelony w nogę i ledwie trzymający się na koniu „mściciel” go zabija i to tak rach ciach. Nie zapominajmy też o wilkach, które zamiast zjeść konie stojące na zewnątrz, zaczęły rozszarpywać drewnianą chatę by wejść do środka i zjeść dzieci. Takie niby nic, a jednak wiele.