Alternatywna wizja Polski lat 1980-2000 - oczami Amerykanina. Ciemność, widzę ciemność.

Niestety - porażka. Miałem tę nieprzyjemność, że poznałem ów okres od podszewki. Potraktowanie jako punktu wyjścia fabuły zdarzenia z alternatywnej historii, czyli zamachów z 1983 roku, a później przyjęcie, że ZSRR się nie rozpadł w 1991 r. jest genialne i otwiera wielkie pole do popisu, jednak serialowa realizacja jest co najmniej słaba. Nawet rzeczywistość 1983 r. jest tak odległa od ówczesnych realiów, jak Myszka Miki od Stanów Zjednoczonych. Przykładowo funkcjonariusze SB to nie byli a la faszyści niczym z Orwellowskiego '1984', jak to pokazuje serial. Ten wątek najbardziej skojarzył mi się ze światem pokazanym w filmie Equilibrium.

Chyba, że traktować serial jako baaaardzo luźne nawiązanie do rzeczywistej historii Polski tamtych czasów - wtedy ok, powyższe zarzuty odpadają.
Ale mimo to serialu nie ratują marne (delikatnie mówiąc) dialogi, bohaterowie - miks cynizmu noir i zaangażowania, a la pochód pierwszego maja w 1950
("To idzie młodość, młodość, młodość
I śpiewa chórem piosenką jak wiatr"...),
a w głębi rzeczy pustka.

Szkoda aktorów, szkoda Agnieszki Holland, czy Kasi Adamik, bo one potrafią robić lepsze filmy.

Na koniec szkoda, że za całość od początku nie odpowiadali Polacy, bo wtedy mógłby to być zupełnie inny serial. Joshua Long mimo lat spędzanych w Polsce, mimo jego sympatii do naszego kraju, w ogóle nie rozumie Polski, Polaków i naszej specyfiki.
Ale co ja tam wiem.