Dopiero dziś skonczyłam 9 sezon, nie miałam wczesniej czasu (praca, uczelnia, cheć obejrzenia
w calości).
Jako fanka podeszłam do tematu metodycznie (błogosławieństwo urlopu), najpierw maraton - 7
sezon, 8 sezon i na koniec 9...
Uwierzycie ze drzały mi palce jak wkładałam plyte DVD do odtwarzacza? NIecierpliwość?
Wzruszenie?
Pierwszy odcinek przebeczałam jak to baba - nie mogłam uwierzyc ze znowu widze Jacka w
akcji..
I dlatego nie bede obiektywna - za duzo emocji, jestem szczesliwa ze dostałam znowu choćby 12
odcinków, nie zastanawiam sie nad błedami merytorycznymi, ciąglościa akcji, tzw.
wypelniaczami.
Jako kobieta, zapewne dziwna bo pewnie powinnam woleć jakieś telenowele czy coś jestem po
prostu szcześliwa.
Jak sądzicie ile fanów 24 na świecie mialo podobne odczucia ?