Zarys fabuły jest OK, dość standardowy quasi-horror. Włączyłem, bo pomyliłem głównego aktora z kim innym, a tego co moje oczy ujrzały... no trudno to ująć w słowa. Myślę, że najgorszy odcinek klanu był technicznie zrobiony 10 razy lepiej. Obejrzałem tylko pierwszy odcinek i absurdów naliczyłem z 20. Bohaterowie nie mają sensu, wszystko dzieje się za szybko, sceny są niespójne, w ogóle nie wiadomo co się dzieje, bo pamięć scenarzystów sięga średnio 40 sekund, po których to, co było, już jest nieaktualne. I tak bohaterka jest cała poobijana, mimo że nie brała udziału w starciu, ksiądz który chwilę wcześniej widział poszatkowanego kulami trupa opętanej baby mówi, że do rana dożyje bo adrenalina, a potem, że nic jej jednak nie jest. W innej scenie jest cały mokry, sekundę później już suchy. Jak mu potwór demoluje kościół, stara baba nim rzuca o 20 metrów (on swoją drogą nią też :D), a wszędzie latają 50-kilowe ławki, to ten mówi, że wszystko git, nic takiego się nie stało. Taka opera mydlana na kokainie i grzybach. Od strony realizacyjnej to chyba najgorsze, co w życiu widziałem. To powiedziawszy, pora na drugi odcinek :D