Zaczynam znowu wierzyć w polskie kino. Serio.
W Znachorze zachwycił mnie sposób filmowania, obraz i scenografia (sorry za offtop).
Tu, mam skojarzenia z Marzycielami i Ukrytymi Pragnieniami Bertolucciego (tak, wiem, grubo, ale na subiektywny odbiór i skojarzenia nie ma rady). W filmie jest tyle piękna. Tego dziejącego się między ludźmi i tego płynącego z lata, morza i dobrego, prostego życia. Bez dramatyzowania, bez analiz. Ot tak, po prostu, smacznie, radośnie, niegłupio.
Dobre te skojarzenia- miałam podobne;)Płynie się przez ten serial i jest to przyjemny rejs:)
W nowym ,,Znachorze'' gorzej wypadł wątek miłosny w porównaniu do ,,Znachora'' z 1981 roku. :) A końcówka nie miała takiego vibe'u, jak z Fronczewskim, który na sali sądowej mówi, kim jest pospolity znachor. :) Ale w nowym Znachorze lepiej wypadły lokacje, kostiumy, charakteryzacja. Plus - rozszerzono całość o kilka wątków. W tym pokazując, że wiejską społeczność zamieszkiwali Żydzi, stanowiąc istotny wkład w życie społeczno-gospodarcze.