I jak?
Trochę się wyjaśniło. Ta organizacja która owija swoje macki na amerykańskim aparacie państwowym i jej logo dziwnie przypomina to "Maveth" to Arena Club. Social Club dla najbogatszych mężczyzn rasy białej w USA.
Dr. Willkes przeżył tylko zamieniło go w jakiegoś ducha. Wreszcie wrócił Howard Stark i był to powrót trzeba przyznać z pompą. Pomoc Peggy w inflitracji Arena Clubu i pomoc przy odzyskiwaniu Willksa.
Ciekawa koncepcja w W.Frost, która jak się okazało wcale nie jest Whitney Frost(to tylko jej pseudo artystyczne) tylko głównym mózgiem Isodyne podczas wojny i specjalistką od Zero Matter. Teraz po wypadku jest właściwie uosobieniem tego Zero Matter i gdy chce to może wciągać ludzi co skutkuje ekspansją czarnej rany/blizny na jej czole. Zgrabne przejście do konieczności założenia maski i stworzenia Madam Masque(ciekawe czy jeszcze w tym sezonie).
Ciekawe kiedy Thompson kiedy(albo wogóle czy) Thompson się opamięta. Wydaje się, że przygotowują jego wątek na plot-twista i typowe redemption story.
Ciekawi mnie coraz bardziej dlaczego Dottie napadała na początku na ten bank, żeby ukraść tę broszkę z Arena Club. Wydaje się jakby była po jednej stronie a AC, przecież FBI wydające się być jednym z narzędzi AC zluzowało ją z siedziby SSR...
Thompson to pała, przez ten odcinek już go nie polubię.
Wejście Starka genialne :D
I scena w której Peggy trenuje w nocy to taki easter egg, podobnie wyglądał trening Rogersa( tyle że Peggy nie wybijała 120kg worków 10 metrów w przód)
A mi się strasznie podoba to połączenie wątków z Agentami Tarczy. Po prostu to jest genialne i super splata się ze sobą. Bo Peggy i reszta nie wiedzą co oznacza ta broszka i czym jest tak naprawdę Arena Club, a wszyscy, którzy oglądają Agentów Tarczy już tak... To jest takie wciągające, że kocham uniwersum Marvela jeszcze bardziej. Fantastyczne jest to, że kino i telewizja potrafią w tak krótkim czasie stworzyć tak rozległy, spójny i fascynujący świat! Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka!
Tylko nie do końca wiem, skąd się wzięła ta Dark Matter? Czy jest wynikiem eksperymentu, czy przyszła z tego drugiego świata (może otworzył się jakiś portal) pokazanego w Agentach? Tak to jest jak się ogląda bez napisów, a angielski nie jest w najlepszej formie :P
No i Thompson na pewno się opamięta i wierzę w to, że niedługo. Wiem, że on trochę bruździ Peggy, ale jakoś go lubię. Wierzę w tego bohatera.
Pewnie się opamięta... ale i tak go nie lubię :) Chyba dlatego, że ta jego paszcza jest bardzo podobna do paszczy Warda z SHIELD, a jego też nie trawię (w końcu to ZUY :P)
Podobało mi się nawiązanie do reaktora Tony'ego (witraż) i autoironia (film na podstawie komiksu? i myślisz, że ludzie to kupią? :D)
A! No i tekst Jarvisa, jak to funkcjonuje jako bezcielesny głos XD
Epic.
Zero matter to to samo co Darkforce z Agentów, którym na skutek nieudanego eksperymentu(na Zero Matter) posługiwał się Blackout.
Generalnie darkforce/zero matter jest manifestacją czystej negatywnej energii(negatywna energia ma całe ogromne backstory u Marvela i pochodzi z wymiaru negatywnej energii) co sprawia, że w stanie czystym pochłania wszelką energię z otoczenia.
Czasami wchodzi jednak w stany przejściowe i wtedy ma jakieś inne właściwości jak pochłanianie materii(wybuch atomowy albo to co robi Whitney) czy doprowadzanie do stanu w którym jest dr Willkes.
Powstała w wyniku tego atomowego eksperymentu.