Zaczęło się dobrze, ale pociągnięto jak film akcji z Sandrą Bullock sprzed 15 lat. Kilka tanich chwytów i masa nazbyt sugestywnej muzyki. Sprawdziłoby się w epoce, w 2001 roku, ale teraz trąci myszką i tandetą. I faktycznie jak ktoś już wspomniał, przepychu Versace i wglądu w prywatne życie rodziny z początku sezonu próżno szukać w późniejszych odcinkach. Śledzimy jedynie losy przerysowanego, encyklopedycznego wręcz psychopaty, który, co więcej, został słabo zagrany. Lipa