PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=623838}

Amerykańscy Bogowie

American Gods
7,5 20 919
ocen
7,5 10 1 20919
7,5 6
ocen krytyków
Amerykańscy Bogowie
powrót do forum serialu Amerykańscy Bogowie

Nie ma co pisać, że kolejny świetny odc. Serial ma całościowo taki poziom, że to nie jest zaskoczenie. A fakt, że w poprzednim odc ruszył do przodu jeszcze pomaga.

Cień WRESZCIE przestał się wahać. Zaczyna rozumieć z czym ma do czynienia. Fajnie, że ostatecznie przekonało go spotkanie z Laurą.

Odc ma dwa wątki. Ten z Laurą i Sweeneyem to rasowy kryminał. Ma najzabawniejsze fragmenty z całego serialu, jest dynamiczny, klimatyczny i brawurowy. Kapitalne dialogi, pomysłowe minitwisty. Skojarzenia z Tarantino mile widziane :) Gdy dołącza dawno niewidziany kolega Salim jest jeszcze lepiej.

I tutaj motyw od którego padłem ze śmiechu, a w 2 odc tego nie skojarzyłem. Mistrzowska gra słów Gaimana:
butt- tyłek
bottle- butelka
'Miałeś go w butelce? Pocierałeś go mocno kochaneczku?'- Sweeney do Salima w wersji polskiej. Czy ktokolwiek, kto oglądał lub czytał jakąś wersję bajki o Alladynie mógł tak odczytać tarcie butelki?! Miazga po prostu :))

Tymczasem Cień i Wednesday odwiedzają Hefajstosa. Z rzymska zwanego Wulkanem w miasteczku Vulcan. Realizacyjnie, muzycznie i montażowo ekstraklasa. Kto pamięta opening 'Pana życia i śmierci'? Skojarzyło mi się od razu. Satyra, dystopia i- kocham takie niespodzianki- uroczy wątek spadających kul :) Bernsen jest dobry, ale szkoda, że Heston nie mógł tego zagrać.

W konfrontacji z Wulkanem prawdziwe mistrzostwo kolejny raz pokazuje McShane. Już nie tylko wygadany cwaniak. Już nie tylko relikt minionych epok. Czuć moc Wotana, czuć potęgę. A McShane samym spojrzeniem zdobywa uwagę i respekt. Wspaniały aktor.

Małe kulturowe politically correct. Meksykanie są dzielnymi i biednymi ofiarami. Muzułmanin to jedyny człowiek prawdziwej wiary. Trochę irytujące.

Dziękuję za uwagę. Do poniedziałku :)

ocenił(a) serial na 8
michal.2907

Zgadzam się z tym co napisałeś.

Dodam od siebie nieco gorzkiego. Niestety serial dalej stoi w miejscu. Poznaliśmy nowego boga, można powiedzieć, że nawet dwóch i to w zasadzie tyle.

W każdym odcinku najważniejszą częścią jest poznanie nowej postaci.

Świetnie, że możemy się bardziej wczuć w klimat ale jeszcze nie spotkałem się z serialem w którym przez 6 h nie dzieje się nic więcej prócz zbierania ekipy :P

Mnie bardzo irytuje Salim taka nudna, samotna, jęczybuła która tylko psuje wesoły klimat. Scena końcowa także irytująca, bezcelowa i nudna.
W zasadzie cały odcinek składał się z nic nie wnoszących scen. Parking, dom, jazda samochodem, bar - czy te sceny coś znaczą?

No i najgorsza scena czyli przygotowanie miecza przez Volcano tylko po to aby Pan Wednesday mógł go nim pokroić. Po co go przygotowywał skoro i tak go zdradził? Dodatkowo postarał się jak mógł aby był piękny i domyślam się, że potężny. Scena była tak przewidywalna, iż po pierwszym spojrzeniu wiedziałem, że zaraz pozbawi go głowy.

Z mojej wypowiedzi można odczuć, że odcinek mi się nie podobał jednak to nieprawda ponieważ ten klimat całkowicie niszczy system, uwielbiam. Odcinek oglądało się bardzo przyjemnie w dużej mierze dzięki temu, że cały czas nie wiadomo czym twórczym nas znowu zaskoczą i gdy to robili to można było się już tylko zachwycać.

ocenił(a) serial na 10
ZGR

Fabułę ustalono w poprzednim odc, a jest nią wojna bogów. O ile wcześniej zbieranie ekipy mogło się wydawać bez sensu, o tyle teraz- po scenie z piątki- wiadomo kogo się zbiera, po co i przeciwko komu.

Scena z mieczem była zaskakująca... dla Wulkana. Jest o tyle fajna, że pokazuje potęgę Wednesdaya, zmienia sposób postrzegania tej postaci. I pokazuje jego boską moc. Postrzeganie tej postaci strasznie ewoluowało od 1 odc. Odp na pyt po co Wulkan robił ten miecz nie znam :)

Salim irytuje. Twórców chyba też i dlatego fajnie go wykorzystują jako kontrapunkt dla Laury i Sweeneya. Potenszjal komediowy ma się dzięki temu świetnie.

Jak pojedyncze odc dalej będą tak zajebiste to mi się fabuła może wlec i przez kilkanaście (licząc 2 sezon) następnych! Bo jak się wlec przestanie i zacznie zmierzać ku finałowi to mi się serial skończy :(

ocenił(a) serial na 9
michal.2907

Hmm... a mógłbyś sprecyzować w jaki sposób scena z mieczem pokazuje potęgę Wednesdaya, zmienia postrzeganie postaci? Dla mnie - mimo całej miłości dla książki i serialu - ta scena wydawała się akurat strasznie kiczowata. Ot, nagle dziadek zdaje sobie sprawę, że go wydymano tu i tam (kiedy nawet przedstawiany jako nieogar Cień wie, że coś nie gra), więc się wkurza i macha za dużym mieczem... serio srebrny miecz i ta postać. Już włócznię bym bardziej widziała, ale i tak ta mina zbitego psa w wykonaniu Wednesdaya i mroczna zemsta... no kurcze, mi to się skojarzyło z ostatnią (nie)mocą dziadka. Nic tylko umierać przegranym.

ocenił(a) serial na 10
Urdlen

No proste. Wcześniej prezentuje się jak cwaniak, wygadany oszust, trochę komiczny, niegroźny, przestraszony i pokonany w scenie na komisariacie. A w scenie z Wulkanem bóg zabijania, pan i władca miasteczka okazuje się przy nim nikim. Jeden cios miecza i po bossie. Dziadek? Dziadkiem to on mógł być wcześniej, tu się okazało, że jest w nim moc. Że może przegrać z Worldem, ale do walki jest gotowy. Coś jak w 'Rockym' :) Z mitologicznego pkt widzenia włócznia bardziej by pasowała, ale w popkulturze jakoś tak się utarło, że bronią herosów jest miecz :P

ocenił(a) serial na 6
michal.2907

No proszę, mamy i Meksykańskiego Jezusa :D

Dobry odcinek, serial co raz bardziej nabiera rumieńców z każdym odcinkiem im bliżej końca.
Wątek z trio w postaci Laury, Irola i Muslima o aparycji smutnego szczeniaczka, głównie interesuje, ze względu na postać Rudzielca. Zdecydowanie tekstami jak i charyzmą, ciągnie to, bo pozostała dwójka jednak póki co jest średnio ciekawa. Z satysfakcją oglądam jak Irol jedzie po Allahu - ta postać ma w sobie coś drażniącego wręcz.
Nie do końca rozumiem właściwie do czego zmierza ich wątek. Dlaczego oni w ogóle pojechali do Kentucky, skoro Shadow i Wednesday są w Wisconsin?

Perypetie Shadowa i Wednesdaya, były no...spotkali Hefajstosa, ten zdradził Odyna, za co został "złożony w ofierze". Właściwie ich wizyta sprowadziła się do tego, żeby Słedżen zdobył miecz. Samo uśmiercenie, nie było jakoś zaskakujące, bo budowana atmosfera, sprawiała że dało się czuć iż coś w ten deseń finalnie się wydarzy. No cóż w końcu Słedżen pokazał pazurki.
Nie kupuję tego, że Shadow nadal nie ogarnia o co chodzi. Przecież rozmowy jakie toczy Wednesday z innymi bogami, są oczywiste..

ocenił(a) serial na 8
Tortuga033

Idealnie w punkt.

ocenił(a) serial na 6
ZGR

Cieszę się :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones