Jakie macie wrażenia i przemyślenia po ostatnim odcinku American God's?
Wg producenta nie będzie już kolejnego sezonu, możliwe, że pojawi się film, mający zakończyć większość wątków.
Przyznaję, że śmierć Cienia jakoś mnie nie zaskoczyła i fakt, że Wednsday był w stanie poświęcić własnego syna tylko po to by znów móc żyć, szczególne po tym jak nie miał problemu zabić Laury, żeby Cień nie miał po co wracać.
Ja finał odebrałem zupełnie inaczej, wydaje mi się, że to Wednsday wysiadając z samolotu pomógł Cieniowi i tym samym odebrał sobie możliwość powrotu. Liczę na film domykający wszystkie wątki...
Polecam skupić się na Panu World, na jego ostatnich słowach w sezonie i przypomnieć sobie pierwszy przekręt w który Wednsday wciągnął Cienia. Powoli wszystko zacznie się kleić :) pomyśleć do kogo World mógł dzwonić z pytaniem jak planują to rozwiązać (wszak do tego momentu sprawiał wrażenie jakby był niepodzielnym szefem przedsięwzięcia).
A no mr. World w tym wydaniu to najwyraźniej książkowy kolega z więzienia :-) Ostatnio rozkręcił się w przybieraniu coraz to nowych form.
Jak Ty to odebrałeś? Śmierć Cienia i ożywający Odyn - jak to niby miało pomoc Cieniowi?