Kolejna próba Netflixa wpisania się w nurt współczesnego feminizmu – niestety, równie sztuczna, co przewidywalna. Kobiecy rap jako główny motyw? Mało wiarygodny i oderwany od realiów, a tym bardziej od zainteresowań większości widzów. Sytuacja, w której starsza kobieta w drogim futrze gra „boss babe” – choć może atrakcyjna wizualnie – jest wtórna i nieprzekonująca.
Kożuchowska gra postać, która według scenariusza powinna być kobietą sukcesu, a jednak powstrzymywana jest przez „tego złego męża”. Oglądaliśmy to już setki razy. Pomysł jak z checklisty współczesnych „postępowych” narracji. Brakuje głębi, prawdy i autentycznych emocji.
Nie chodzi o to, że tematy kobiece są złe – chodzi o to, że są przedstawiane w sposób naiwny, stereotypowy i z tezą. Netflix zdaje się bardziej skupiać na ideologii niż na opowiadaniu dobrych historii.
2/10 – za ładne zdjęcia i profesjonalną produkcję. Reszta? Tęczowy banał ubrany w złote futro.
Sam jesteś c.pka z pod Konina, według mnie dobry polski serial.prztpominajacy współczesne realia, dużo rapu z lat 90 kiedy to hip hop stawiał na tym żeby sie wybić ze slumsów
Fagata, sexy cipka spod (taka jest prawidłowa pisownia matole) Konina, to jest właśnie przykład współczesnego kobiecego rapu przygłupie, o latach 90 to wiesz tyle, co fizyce kwantowej.
Skąd do diaska pomysł że to powinno być wiarygodne i realne???????? To tak jakby oglądać Tarantino i podobnie narzekać XD
Rozumiem, że to nie dokument i ma swój styl, ale ‘boss babe’ w futrze, obarczanie całym złem świata mężczyzn oraz przedstawianie jedynych prawdziwych raperów jako kobiet, które rzekomo rapują nie dla kasy, a jedynego męskiego rapera jako zdegenerowanego typa — to dla mnie za mało wiarygodne i pozbawione głębi. Porównanie do Tarantino jest nietrafione. W ‘Kill Bill’ mamy silną kobietę z krwi i kości, pełną sprzeczności i okrucieństwa, podczas gdy ‘Aniela’ to typowa, słodka idiotka, kreowana na idolkę dla wielu kobiet oglądających ten serial.