Obejrzałam ten serial z sentymentu do Małgorzaty Kożuchowskiej, ale niestety muszę przyznać, że poziom tej produkcji pozostawia wiele do życzenia.
Na plus:
Technicznie zrealizowany na dobrym poziomie – zdjęcia i montaż są dynamiczne, co sprawia, że ogląda się go dość płynnie. Choć trudno uznać to za szczególne osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że produkcja powstała dla Netflixa, który ma swoje standardy i charakterystyczny styl przyciągania widza.
Można się domyślać, że zamysłem twórców było przekazanie idei o niesprawiedliwości społecznej i możliwości porozumienia ludzi z różnych światów – jak choćby pomoc, której bohaterki udziela postać Kożuchowskiej czy jej związek z Armanim. Choć z perspektywy socjologicznej trudno uznać to za realistyczne (ludzie zakolegowują się oraz łączą w pary na podstawie podobieństw), doceniam próbę pokazania pozytywnego przesłania.
Na minus:
Wplecione sceny jedzenia – apetyczne, ale oderwane od fabuły – wydają się zabiegiem czysto marketingowym, mającym na celu przyciągnięcie „foodies”.
Przełamywanie czwartej ściany (czyli mówienie bezpośrednio do kamery) wyraźnie inspirowane serialem Fleabag, niestety zrealizowane w sposób dużo mniej przekonujący.
Dialogi często rażą niskim poziomem, nadużyciem wulgaryzmów oraz próbą ukazania patologicznych zachowań jako czegoś zabawnego czy normalnego (np. komentarze nauczycielek o prostytucji jako „sposobie na sukces”).
Język rapowanych utworów i nowomowa bohaterek wydały mi się wyjątkowo przerysowane. Choć mam znajomych z tzw. trudniejszych środowisk, nie spotkałam się nigdy z tak wulgarnym, agresywnym i sztucznie „ulicznym” zachowaniem kobiet, jakie tu pokazanom (a owszem miałam znajomych z 'ulicy' także nie wiem kogo bohaterki miały przedstawić).
Udział Kożuchowskiej w tej produkcji – szczególnie jej zachowanie w scenach „rapowych” – wywołał u mnie konsternację. Trudno mi zrozumieć, co ją skłoniło do wzięcia udziału w takim projekcie.
A i do tego piosenka 'feta, feta, feta, feta jak tandeta' którą kojarzę, ale nigdy bym sobie nie wyobraziła, żeby w produkcji którą będzie oglądać tysiące polaków ten utwór będzie puszczony - patologia straszna, nie wiem co za reżyszer ma za znajomych.
Szczerze wierzę, że obraz przedstawiony w serialu nie jest reprezentatywny dla polskiego społeczeństwa – a jeśli już, to jedynie dla jego marginalnego wycinka. W przeciwnym razie byłoby to naprawdę przygnębiające.