Z totalnego nieporozumienia przez 3/4 filmu, końcówka wychodzi całkiem zgrabnie.
Przez większość filmu zostałem tylko dla Katee Sackhoff, która dwoi się i troi, żeby uratować ten show i jak dla mnie jest w tym rewelacyjna.
Nudny i przewidywalny teen story pod koniec nabiera nawet przyjemnego tempa. Muzyka całkiem dobrze oddaje nastrój epilogu. Być może wychodząc od żenującego kiczu, fabularnej i psychologicznej katastrofy nie spodziewałem się, że ten serial się podniesie. W zasadzie był to bardziej skok euforii po naćpaniu się kosmiczną sałatką niż feniks wstający z popiołów ale mimo wszystko... No i ta Katee Sackhoff... Parafrazując Williama ja naprawdę Cię pokochałem :D