Urzekający przez swą dziwaczność, totalne szaleństwo, wielka beka z tego, że nie występuje tam żaden biały ani nawet Murzyn, nikt nie ubiera się jak normalny, cywilizowany europejski człowiek, to chyba jakiś spisek uknuty, by dać rasie żółtej panowanie nad światem - są tam jacyś Eskimosi, magowie Wiatru wyglądają jak tybetańscy mnisi, a magowie Ognia, którzy ich (prawie) wszystkich rozwalili, jak Chińczycy. Przypadek? Nie sądzę... Poza tym występują tam jeszcze Indonezyjczycy, Singapurczycy, Wietnamczycy, Mongołowie, Koreańczycy (ta, pewnie z północy...), jacyś Indiano-Papuasi i aż jeden hinduski fakir. Aha, i jeszcze lachony (Katara), dresiarze (Toph), nałogowi hazardziści i "zielarze" (Iroh), psychopaci (Azula) i co najmniej jedno totalne emo ( oczywiście mój ulubiony Zuko, z którego niemal zawsze mam polewkę, dobrze że się nawrócił, nie cierpię jak czarne charaktery dubbinguje uwielbiany przeze mnie Leszek Zduń).