Bo był okres oglądania z moim synem kreskówek typu "jednoodcinkowego". Czyli możesz oglądać bez żadnej kolejności, chronologii, wyjąć wybrany odcinek i oglądać, bo wszystko co się dzieje, zaczyna się i kończy w jednym odcinku. Szybko, prosto, w oczywisty sposób.
"Awatar..." to taka bajka, którą oglądałem jako już dorosły. I płakałem jak bóbr na koniec :)
I ciekawostką było gdy dobry kolega, który wyjechał na studia do innego województwa, po powrocie gdy zaczęliśmy rozmawiać, co tam ciekawego w "TV"... nagle okazało się, że oboje zachwyciliśmy się tym serialem.
I jako najlepsze cechy tego serialu, oboje wymienialiśmy: transformacja krok, po kroku złego bohatera w dobrego (Zuko). Transformacja podejścia do złego bohatera dobrych (z nienawiści do przyjaźni). Transformacja z dziecinności w dojrzałość (Aaang). Wszystko to... STOPNIOWO. Płynnie. Zrozumiale i w uzasadniony sposób.
Gdy oglądasz ostatni odcinek i nagle przypomnisz sobie pierwszy to masz to uczucie jak OGROMNĄ DROGĘ przeszli bohaterowie i zmianę.
I że bajka pokazuje, że są źli ludzie ale tylko z pozoru, tylko ze względu na pierwsze wrażenie, ale są też źli u podstaw i tacy zostaną.
No i czekałem, aż mój syn dorośnie żeby to odejrzeć i zrozumieć (ale i tak nie doczekałem i puściłem mu to trochę za wcześnie).
Oglądnął pierwszy i spodobał mu się ze względu na humor i tajemnicę.
Potem wciągał odcinki jeden za drugim, gdybym mu nie robił przerw to by pewnie oglądał dzień i noc non stop :)
Aż w końcu gdy chyba po tygodniu albo ciut dłużej skończył...
Wstał po końcowej scenie, z wybałuszonymi gałami powiedział do mnie "nie spodziewałem się, że to się tak skończy"...
Czyli też poczuł tę niesamowitą 'metamorfozę' bohaterów. Gdzie zawsze był przyzwyczajony, że źli to źli i trzeba ich trzaskać... a tutaj okazało się, że ten główny zły, stał sie najlepszym przyjacielem dobrego.
I tylko jest jeden minus seriali tego typu. On już nie chce go więcej oglądać.
Tzn. tutaj nie może tak po prostu włączyć sobie wybranego, pojedynczego odcinka i oglądnąć, bo to tylko niedokończony fragment, który często nic nie znaczy, nie daje żadnego większego obrazu i sensu.
Czyli jeśli miałby oglądać... musiałby oglądnąć całość, a to za długo. A poza tym już WIE jak to się skończy, więc już nie ma tej tajemnicy i tego pragnienia "CO DALEJ?" pojawiającego się pod koniec każdego odcinka.
I znowu wrócił do bajek typu "jednoodcinkowego" :)