Grupy rekonstrukcyjne może i są dobrą zabawą dla członków takowych przedsięwzięć, dzieci ewentualnie młodszych nastolatków lub totalnie znudzonych urlopowiczów, ale żeby stracić 12 godzin z życia na tak amatorską (pod każdym względem) produkcyję, to trzeba cierpieć na totalny brak inwencji w organizowanie sobie czasu. Już lepiej wyszorować „porcelanę” w locum secretum. ;-)