Serial „Barbarzyńcy” zrobił na mnie duże wrażenie. Okej, można mówić, że historia nie jest przeniesiona 1:1, ale ramy są zachowane i to przecież nie miał być serial dokumentalny. Warus jest tak samo „ciężki w myśli", jak u Paterkulusa, a bohaterowie tacy jak Thusnelda, Segestes czy Segimer są wyciągnięci z kart historii.
Oczywiście bitwa w lesie Teutoburskim mogłaby trwać dłużej i być mniej… nieprawdopodobna, ale wydaje mi się, że twórcy po prostu chcieli, żeby wyszło spektakularnie. I jeżeli chodzi o to, to raczej im się udało. Zresztą ogólnie wydarzenia są bardzo dynamiczne, a aktorzy na tyle dali radę, że bohaterowie są wyraziści.
Wielki plus za problemy komunikacyjne. Super, że Rzymianie posługują się łaciną, a plemiona germańskie mówią po niemiecku, a nie, jak to często bywa, wszyscy się rozumieją i jeszcze mówią perfekcyjnie po angielsku.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=G6JT60tNMCk
Grupy rekonstrukcyjne może i są dobrą zabawą dla członków takowych przedsięwzięć, dzieci ewentualnie młodszych nastolatków lub totalnie znudzonych urlopowiczów, ale żeby stracić 12 godzin z życia na tak amatorską (pod każdym względem) produkcyję, to trzeba cierpieć na totalny brak inwencji w organizowanie sobie czasu. Już lepiej wyszorować „porcelanę” w locum secretum. ;-)