Się nagle wiekszość hop do przodu zrobiła, a że kpina, a że banał, a że wiadomo było...
D*pa, nic nie było wiadomo. Najpierw domysły - kim jest belfer i po co na wieś przyjechał, a skad wiedział, a że taniak lokalny establishment rozbić przyjechał. I też nie, żaden agent tylko ojciec. Trochę się obawiała, że nie wyjasnią sprawy, tylko jak to teraz modne zafundują widzom cliffhange, dzięki Bogu że nie.
Mnie się podoba, do głowy mi nie przyszło, że to wszystko sprężyna Eweliny.
Bardzo logiczne wytłumaczenie, głupiej, niepotrzebnej śmierci małolaty, świetne kluczenie w poszukiwaniu winnego, i nienachalne otwarcie drzwi do drugiego seznu, czego sobie i fanom życzę.