Niezły odcinek. Pokopany wątek z Małgorzatą ta babka serio jest fanatyczką. A zapowiadało sie nawet śmiesznie.
Ogromnie mi żal Izzy. Brat króla to jakiś gnój do kwadratu, nawet tej swojej żony nie traktuje jak człowieka tylko jakiś rekwizyt do przejęcia władzy.
Biała Ela jak zwykle olśniewająca, a w tym odcinku pokazała, że potrafi być równie wredna co delikatna:)
Król dalej wygląda jak dziecko.
I ...ten syn królowej matki... szkoda chłopaka jednym słowem, ale polityka to polityka.
Małgorzata ma widoczne problemy psychiczne - potem to się przerzuci na jej wnuka i co najmniej jedną prawnuczkę (Elizabeth miała swoje wybuchy, ale Maria była zdecydowanie bardziej niestabilna psychicznie, na co wskazują chociażby jej urojone ciąże). Nie lubię jej, ale jest mi jej żal. Takie czasy, nikt nie umiał stwierdzić jej problemów to i sytuacja była coraz gorsza. A najgorzej mam jej mąż - nie dość, że musi się nią opiekować to jeszcze patrzeć na jej zaloty do Jaspera.
Isabella rzeczywiście ma przechlapane, jej bajka o byciu królową spotkała się z okrutną rzeczywistością. A George'a nie obchodzi jako kobieta, podejrzewam, że miał dziesiątki takich gąsek jak ona w łóżku, jemu zależy wyłącznie na synu, po ostatniej scenie widać to całkowicie. Na szczęście, Biała Elizabeth pokrzyżuje mu plany.
Ten odcinek świetnie pokazał, że Elizabeth to przede wszystkim córka swojej matki i prawdziwa królowa, a nie jakaś porcelanowa laleczka ubrana w ładną sukienkę - taką królową byłaby właśnie, niestety, Isabella. Elizabeth za to potrafi czekać i nie zapomina. I wie jak się zemścić.
A Richard miał zwykłego pecha. To dzieciak, który zapalił się do pomysłu starszej siostrzyczki... A na miejscu zorientował się, że to nie będzie machanie drewnianym mieczem na dziedzińcu posiadłości. Ot, niewinna ofiara, ale trudno nie zrozumieć króla. Wojna to wojna.
A ja właśnie mam takie wrażenie, za każdym razem gdy patrzę na to dziecko -Henryka VII to odrazu mam w głowie pytanie "oj biedny dzieciaczku, czy ty wiesz, że bedziesz miał syna psychopatę... co jeszcze własną religię zalozy".
Biała Ela jest cudowna, nie będę się powtarzać, wspaniała królowa -taka jaką życzyłam sobie zobaczyć. Król jest ...słodki... ale to ma być król a nie dziecko.. i tak śmiesznie trochę.
A dzieciak miała wybitnego pecha... a raczej pecha co do rodziny. Szkoda bo myślałam, że tego aktora pooglądam dłużej.
Nie wiem jak tam inni ale Goerge z swoim image -"all the same to me" i wiecznie zblazowaną miną-wkurza mnie niemiłosiernie.