Bardzo zakręcony odcinek.
Ciężko kibicować tam komukolwiek. Córkom kingmakera przypada chyba najgorszy koszmar w udziale.
Ciekawe co z bratem króla czy rzeczywiście w ostateczności okaże się być lojalny wobec Edwarda.
"Zwariowany" Henryk VI znowu królem...jakoś nie jestem fanem takiego obrotu spraw.
Ale pozytywnie i emocjonalnie sie zrobiło w pojednaniu matki Margaret z synem- Henrykiem VII.
Choć to oznacza, że Margaret nieźle mu namiesza w głowie.
Proces Jakobiny mnie trochę przestraszył na szczęście na krótko bo kobieta wie jakimi koneksjami ma się bronić. I "ta zła królowa" na coś się przydała.
Natomiast syn "złej królowej" normalnie chodzące zombie. Nie wiem czy to wina nadchodzącej mody.
Biała Ela też lekko przeraża. Coraz bardziej widać jej ambicje władzy i knowań niż tego jak zależy jej na mężu.
Jakoś czar miłości wyparował z tego serialu.
Kibicowanie ogólnie jest ciężkie, kiedy z góry wiadomo jak który gracz skończy ;). Gdyby nie to, że historia Anglii to moja pasja życiowa, zaczęłabym żałować, że po co ja czytałam te wszystkie książki o Tudorach, czy białych i czerwonych różach.
Ja bym chciała zwrócić uwagę na to, że ten odcinek praktycznie należał do Małgorzaty Andegaweńskiej - świetny dobór aktorki. "Zła królowa" to taka Anna Boleyn, -dzieścia lat wcześniej. Kobieta niezwykle silna, pewna swego, starająca się jakoś utrzymać na pokładzie politycznego statku z mężem o wątpliwej kondycji psychicznej, która na dodatek ze wszystkich stron jest otoczona przez mężczyzn, którzy bardzo chętnie zobaczyliby jej głowę na palu na murach Tower. Ogólnie w czasie czytania "Władczyni Rzek" byłam wielką fanką duetu Jakobina/Małgorzata, wiec cieszę się, że obie wracają do gry.
Pojednanie Henryka z Małgorzatą mnie wybitnie nie cieszy. Najlepsze, co można było zrobić dla tego chłopca to trzymać go z dala od jego matki.
Biała Ela po prostu wyrosła z bajek o rycerzach w lśniących zbrojach, przybywających na ratunek uwięzionym księżniczkom. Jej rodzina jest w niebezpieczeństwie, ojciec i brat już zostali zamordowani, jej matka jest oskarżona o czary, a ona ma jeszcze szóstkę dzieci. Króla jakoś ani widu, ani słychu, może nie żyje, może uciekł za morze, na północ, do Walii... Elizabeth tego nie wie, a musi ochronić najbliższych. W tym momencie najlepszym co może zrobić jest postawienie na ambicję i knowania.
Wszystko bardzo fajnie ale pomimo tak ważnych wątków to mi utwiły w pamieci jedynie losy biednych siostrzeczek Warwick.
Jakoś na początku byłam sceptycznie nastawiona do tych córek Warwicka, szczególnie do Izabelli. Ale teraz ogromną sympatię wzbudza we mnie biedna Izzy... chyba najszlachetniejsza z tej rodziny.
nie wstyd ci ? Jakoś reszta świata potrafiła się jezyka nauczyć a ty sie otwarcie przyznajesz, że analfabetka jestes?