Po piątym odcinku odpuszczam. Być może podnieca to jakiś postępowych lewaków z dużych ośrodków miejskich. Serial płytki i banalny tak jak oni. Wszystko zgodnie z przekazem. Żadnej głębi. To co zwykle. Biali mają się biczować po plecach ponieważ są biali.
Kolor skóry nie ma tu nic do rzeczy. I nikt nie ma się biczować. Ale sama historia też mnie nie zachwyciła. Nie ma w niej nic odkrywczego, a postaci niezbyt interesujące. A jestem lewaczką z dużego ośrodka miejskiego.
Myślę, że jednak chodzi tu o kolor skóry. O ile kiedyś nie zwracałem na takie rzeczy uwagi to teraz mnie to mierzi okropnie. Prawdopodobnie dlatego, że przekaz wszędzie ten sam. Białasy zawsze i wszędzie wygrywają i wychodzą na swoje kosztem innych i z nikim się nie liczą. Ludzie o innym kolorze skóry przegrywają zawsze, vide akcja z bransoletką, lub start biznesu masażystki. Zaczyna mnie powoli nudzić i irytować zero jedynkowy świat postępactwa nie ukazujący odcieni szarości i ukazujący "mniejszości" ciągle jako ofiary.
Tak, ale także należał do prześladowanej mniejszości. I został wyprowadzony z równowagi przez bogatego białego hetero. Jeżeli interesuje cię tego typu tematyką to Małe Ogniska od Amazona miażdżą ta lipę na całej linii. Przesłanie podobne jednak w palecie niejednoznacznych szarości