Kobieta jako opiekunka do dorosłych mężczyzn, zachowujących się jak dzieci. Kucharka, sprzątaczka i adwokatka w jednym. Do tego w ostatnim odcinku kobieta obwiniająca inną kobietę za zachowania dorosłych mężczyzn, w tym morderstwa. Istne patriarchalne piekło. A ojciec, będący uosobieniem toksycznej męskości, oczywiście święty i wybielony na koniec, bo się popłakał. Tak samo zresztą jak główny bohater, który przyćmił wszystkie inne postaci, pomimo tego, że zachowywał się cały czas jak rozwydrzony, atencyjny ośmiolatek, który z zabijał dalej innych, a Jill wprowadził w długi, wiedząc, że sam umrze. Ale przecież można za to obwinić jego matkę.