Dla fanów The Wire pozycja obowiązkowa. Chwilami nawet przemykało mi przez myśl pytanie, czy może nie jest lepszy od The Wire... Nie wiem, bardzo dobrze to jednak o nim świadczy. Ciekaw tylko jestem, czy kolejny sezon go nie popsuje.
Mam dokładnie to samo zdanie, oby wyszło tak pięknie jak w The Wire gdy serial się skończy. Osobiście jestem zachwycona pierwszym sezonem, mam nadzieję że go nie porzucą z powodu zbyt małej oglądalności.
Nie wiem czemu akurat porównanie do Wire bo tematyka zupełnie inna :)
W każdym razie dla mnie serial już jest rewelacyjny poczynając od świetnie pasującej theme song po świetny scenariusz no i ta genialna rola Kelseya Grammera której się trochę obawiałem jak komik poradzi sobie w takiej roli - teraz nie wyobrażam sobie innego aktora w roli głównej.
Wątpię, żeby też porzucili ten serial (chociaż nie wiem jaka jest oglądalność) poza tym mamy tu ciekawy zabieg i od razu praktycznie wiemy jak się serial skończy -
dla głównego bohatera - 'Satan Your Kingdom Must Come Down'
Z tego co pamiętam dali mu 4 lata. Więc myślę, że max mogą zrobić jeszcze 3 sezony.
Ode mnie ocena 10/10 już po pierwszym sezonie a sam serial oprócz wspomnianego Wire należy do ścisłej czołówki moich ulubionych seriali.
Pisząc o The Wire w tym miejscu nie miałam zamiaru porównywać obu seriali, po prostu rzadko ostatnimi czasy odkrywam w serialach "to coś". Tyle, oba są znakomite, wytrawne i rajcują. Mam nadzieję, że Boss będzie dalej ciągnięty i będzie to tak zgrane jako całość jak The Wire.
tak myślałem, że o to Co chodziło i zgadzam się, że seriale mają to coś.
Jednak w przypadku Bossa liczę na zakończenie bardziej dramatyczne coś w rodzaju Shield. W The Wire można powiedzieć, że zakończenia nie było - cała historia zatoczyła koło i nic się nie zmieniło.
Sprawdziłem oglądalność i rzeczywiście bardzo niska a premierę 2 sezonu przesunęli w związku z tym na 17 sierpnia, żeby oddzielić czasowo go od innych seriali tej stacji m.in. Spartacusa.
Twierdzisz, że Boss z The Wire nie ma nic wspólnego? Sheeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeit ;)
Czy ktoś może mi wytłumaczyć jak 4-latkowi na czym wg was polega "świetność" serialu "Boss"?
Co w nim mamy? Otóż mamy starszego pana, który nagle, UWAGA, MOŻLIWE SPOILERY, dowiaduje się, że jest ciężko chory, czy może będzie i niczym wielki Juliusz Cezar tuszuje jak może ów nieszczęsny fakt. Przy czym naturalnie, bo jak mogłoby być inaczej! nadal próbuje być mega groźny i super zaje...isty. Oczywiście, jakżeby inaczej! owa groźność, tudzież zaje...istość sprowadza się u niego do ustawicznych ryków na krnąbrnych podwładnych pod hasłem: "kur...a, jeb...ne, je...ne, kur...a, kur... jeba... ne, kur...a, ch..j, pier...lenie i... zasmaszka:) Kur...a! Naprawdę mega oryginalne i ile w tym pomysłu! (uwaga, to ironia)
Ale to jeszcze nic. Mamy żonę głównego starszego pana. Główna żona, głównego starszego pana jest piękna, kochająca, oddana i smutna, jakżeby mogło być inaczej! A ileż w tym oryginalności! (uwaga, to też ironia)
Jest też córka głównego starszego pana. Jaka jest główna córka gów..., sorki, głównego starszego pana? Główna córka głównego starszego pana jest piękna, wrażliwa, kochająca niedobrego ojczulka i na dodatek prawdziwie uduchowiona; a ileż finezji w dialogach pomiędzy głównym, starszym panem a jego główną córką.
- Co sobie myślałeś? Że będę czuwała przy twoim łóżku...? Nie pomyślałeś nigdy, żeby tak po prostu mnie odwiedzić? Obchodzi cię Tylko ty sam!
Wspaniałe! Finezja, oryginalność, stereotypy, klisze, a skąd!!!! To przecież taki zaje...isty serial!
Jest też naturalnie, pożądliwy, chwytający życie za jaja, młody yuppie i mega zajebi...ta urzędniczka-dziwka.
Seks w biurze przy akompaniamencie rozmowy o interesach? JEST! (kur...a, ileż można)
Niestety, serial Boss jest zwyczajnie gówniany a nie dobry. Składa się z ogranych do wyrzygania wręcz fabularnych chwytów rodem z dosłownie każdej średnich lotów telenoweli. Nie ma w nim nawet odrobiny oryginalności i tak jak wierzę, że wiele osób na tym forum to ludzie rozsądni, potrafiący mądrze wypowiadać się na temat kina, tak nie mogę pojąć w czym ten shit was, powyżsi użytkownicy, zachwycił, Amen.
No coż, Twoje zdanie, ale muszę... A dialogi? Zwłaszcza z ostatnich dwóch odcinków? Konfrontacja Kane-Kitty i Kane-Stone? Przewijałam i się tym delektowałam po parę razy. Mistrzostwo a wszystko to przy znakomitym aktorstwie Grammera.
Nie tak dawno usłyszałam zdanie, które doskonale ilustruje to, co chciałabym ci odpisać na Twoje teksty o gównie: nie ważne co się opowiada, tylko jak. Mogę oglądać nieoryginalne gówno (choć uważam że chyba mało gównianych i nieoryginalnych seriali widziałeś przesuwając tę produkcję na ten koniec skali) zapodane w takiej formie codziennie. Dla mnie to jeden z lepszych seriali i koło gówna to to nie stało. Ale chętnie przyjmę rekomendację czegoś, co uważasz za oryginalne i niesztampowe o braku łajna nie wspominając.
Gówno a gówniany to różnica. Napisałem,że gówniany i swoje zdanie podtrzymuje A dla ciebie ten serial może być wanilią. Powiem ci tak, prawdę mówiąc, to ciężko znaleźć jakikolwiek serial, który zwalałby z nóg swoją oryginalnością i właśnie brakiem sztampy, który wnosił by autentyczny oddech. Boss na pewno taki nie jest, przynajmniej dla mnie. Może, może, takim idealnym serialem, był niejako idący pod prąd "House M.D" ale też nie przez wszystkie sezony. Tak więc jeżeli mnie pytasz to na 1 miejscu wśród seriali, które dużo wnoszą wymieniłbym szalonego doktora, może jeszcze 1 sezon "Gry o Tron", wg, cudowna rzecz. No ale oczywiście Ty pewnie odpiszesz, że to straszne rzeczy, że tego typu seriale mi się podobają, przecież "Boss" jest the best.
Twoja rzecz co lubisz, mnie to wcale nie przeraża. Powinieneś jednak głęboko zastanowić się nad definicją gówna i stosowaniem przymiotnika gówniany, skoro House i GoT to centrum Twojej skali.
No oczywiście. Bo dla ciebie House to jest gówno, tak? Po jakiego chu...a mnie pytasz o mój gust skoro i tak masz gotową odpowiedź na wszystko co bym napisał? Sam się zastanów nad sobą, skoro takie gówno jak gówno jak Boss jest dla ciebie arcydziełem telewizyjnego serialu. Bez odbioru.
No oczywiście. Bo dla ciebie House to jest gówno, tak? Po jakiego chu...a mnie pytasz o mój gust skoro i tak masz gotową odpowiedź na wszystko co bym napisał? Sam się zastanów nad sobą, skoro takie gówno jak Boss jest dla ciebie arcydziełem telewizyjnego serialu. Bez odbioru.
A co Ty jesteś taki agresywny? Zluzuj, tutaj nie ma jeszcze gimnazjum, które na siebie ryczy i się wyzywa i nigdy nie będzie na szczęście, bo Bossa raczej obejrzą dorośli ludzie.
Nigdzie nie napisałam że House to gówno. Nie pytam Cię także o gust, bo wystarczy wleźć Ci na profil by skonkludować Twoje preferencje. Po prostu wjechałeś tutaj z kupą wykrzykników, jakimiś kur.wami i z okrzykiem godnym zaiste czterolatka żądasz odpowiedzi. Z przemądrzałym tonem wyjaśniasz dlaczego Boss Ci się nie podoba - no to myślę sobie, super, KONESER, pewnie zna lepsze seriale, niesztampowe, niegówniane, coś poleci. A tu House i GoT.... litości.
W sumie nie wiem gdzie poczułeś się obrażony moją wypowiedzią bo akurat nadzwyczaj starałam się być grzeczna. Też byś mógł, Twoje ch.uje i kur.wy mi nie imponują.
Nie wiem też czy zauważyłeś, że bohaterem Housa jest chory, starszy pan, który na wszystkich warczy (i do tego jest chyba z piaty serial o szpitalu i lekarzach) a GoT jest tak oryginalny, że nawet smoki ma...
Jasne, że koneser. No właśnie, litości. Wskaż mi drugi serial podobny do House'a, co? Potrafisz? Nie chodzi mi o to, że dzieje się w szpitalu, tylko o typ bohatera. Takiego lekarza po prostu jeszcze nie było. Podobnie GoT, o co ci chodzi? Wymień mi proszę, podobny serial fantasy realizowany w podobnym duchu, hm? Może "Xena Wojownicza księżniczka"? Albo "Hercules"? albo "Miecz przeznaczenia"? Wcześniej nie było ANI JEDNEGO poważnego serialu o tej tematyce. GoT po prostu przeciera szlaki i w związku z tym radzę ci mieć do tego tytułu więcej szacunku. A teraz twój ukochany Boss. Możesz mnie z łaski swojej oświecić w czym ten serial jest innowacyjny? Oraz w czym dyskontuje wymienione przeze mnie tytuły? Będę wdzięczny.
Wcześniej prosiłeś, by Cię potraktować jak czterolatka i zrobię to z ciężkim sercem bo choć dzieci nie cierpię, to uważam, że najzwyczajniej w świecie nie wypada powiedzieć „zabierzcie stąd gówniarza". Oczywiście TERAZ rozumiem dlaczego chcesz żeby prosto i łopatologicznie Ci wytłumaczyć na czym polega zajebistośc tego serialu, rzecz jasna, postaram się to wyjaśnić z mojego punktu widzenia.
Będzie ciężko, raz ze względu na absurdalne zarzuty jakie tu postawiłeś względem serialu (typ bohatera, relacje rodzinne, seks w biurze); dwa, że łatwiej wytłumaczyć dziecku podstawy algebry niż mechanizmy władzy w świecie dorosłych (bo zakładamy tutaj, że władza nad mamą Cię nie interesuje i nie jest elementem tego serialu, chociaż...).
Otóż mamy, jak z przekąsem zauważyłeś, starszego pana, specyficznego pana, który całe swoje dorosłe życie poświęcił na misterne budowanie swojej pozycji za pomocą przeróżnych środków. Jak można się dowiedzieć w toku, środki te były mocno wątpliwe moralnie, wręcz były niemoralne, brudne i okupione życiem niewinnych ludzi. Obecnie ten pan bardzo się stara te wszystkie wyłażące zewsząd brudy zmieść pod dywan. Pomaga mu w tym znakomicie nakreślona w scenariuszu serialu postać osobistego asystenta. Obaj, w większym lub mniejszym porozumieniu uparcie dążą do celu, nierzadko pozostawiając za sobą trupy. Pan starszy jest człowiekiem ciężkim w pożyciu, czego doświadcza jego najbliższa rodzina. Ponadto pan starszy jak słusznie zauważyłeś i z przekąsem porównałeś do boskiego Augusta, cierpi na chorobę, która jest kompromitującą w objawach i znacznie utrudnia normalne życie. Do tego może zmieść w drobny pył całe jego ciężko zbudowane imperium władzy oraz karierę polityczną.
Tak, pan starszy drze mordę po ludziach, wymaga bezwzględnej wierności, robi sobie wrogów i nierzadko odpłaca za lojalność poniżeniem a za nielojalność - czymś o wiele gorszym. Potrafi niszczyć ludzi i robi bez zahamowań.
Ty drogie dziecko, zauważyłeś go jedynie w strasznych ogólnikach: że jest stary, megagroźny i superzajebisty. I choruje. Co w tym oryginalnego? Dla mnie dużo. Ciężko mi sobie przypomnieć, poza wspomnianym przez Ciebie Cezarem, serialową postać w takiej sytuacji. Może nawet nie o samą sytuację rzecz się rozchodzi, ale o wybitnie wręcz przedstawioną sieć intryg jednego człowieka, który przestał kontrolować swoje życie choć myślał, że jest Bogiem.
Teraz przypomnij sobie bidną produkcję Gra o Tron i pokaż mi choć jedną postać tej miary. Uprzedzam, ze książki nie doczytałam ale serial obejrzałam. I podpowiem ci, że nie ma tam takiej konstrukcji osobowości, przy Tomie Kane wysiada nawet papa Lannister. Biznacjum ze swoim rozmachem intryg, inteligentnego knucia, inteligentni przeciwnicy - wyszło w ratuszu w Chicago a nie w Królewskiej Przystani. Oczywiście rozumiem jak kogoś podnieca idiota na tronie bo przynajmniej smoki latają i jest bitwa na miecze oraz turniej rycerski… W Bossie tego nie ma. Jest minimalistycznie jeśli chodzi o akcję, ale jak ktoś docenia subtelności mistrzowskich posunięć głównego bohatera to brak akcji zupełnie nie przeszkadza. To jest wytrawny serial, teatr - nie zupka w proszku. Jeśli masz się za inteligentnego i świadomego widza (a ponoć lubujesz się w Fellinim) powinieneś chociaż zauważyć i odrobinę docenić na jakiej płaszczyźnie rozgrywają się wydarzenia. I absolutnie nie wyjeżdżać mi tu z GoTem, bo wlazłeś na forum serialu political fiction a nie fantasy: nie ta konwencja, nie ten target.
Ok, przejdźmy dalej.
Główna żona, smutna, kochająca i oddana - tutaj się zastanawiam czy Ty naprawdę obejrzałeś ten serial i jeśli tak, to w którym momencie umknęło ci sedno problemu? Rewelacyjna rola Connie Nielsen, jak można było puścić obserwację tej kobiety i jej poczynań? Meredith Kane jest oddana do pewnego momentu, bardzo wytrwale przesuwa granicę swojej wytrzymałości na poniżenie, zdrady i w końcu po wyjątkowo niezasłużonym liściu w twarz aranżuje zdradę stanu.
Ja z przyjemnością patrzyłam na tę rolę i momentami mnie rajcowała bardziej niż Kane.
Gdyby tak ktoś potrafił napisać postać Cersei z GoTa, to może i bym klęknęła…
Córka. Fakt, mogła by być brzydsza i przez to bardziej wiarygodna. Poza tym, jak na byłą ćpunkę jest wręcz zjawiskowa. Córka - tak myślę - nie jest wcale uduchowiona, po prostu kościół to jej schron przed dawnym życiem, coś biegunowego, coś co zajmuje jej czas i pozwala zapomnieć o jakiejś traumie. Bo córka została wygnana z dworu, wydawałoby się, ze bez żalu ze strony rodziców. Matka jest bardziej konsekwentna w odsunięciu córki od siebie, ale widać że ta decyzja ją kosztowała. I nie manipuluje nią żeby coś osiągnąć. Tata natomiast nie ma żadnych oporów, by zagrać umierającego bidula i potraktować własne dziecko jako koło ratunkowe dla siebie.
Tutaj, z racji tego, że zarzucałeś ukazanym relacjom rodzinnym sztampowość i kliszowatość - pokaz mi te wszystkie produkcje, które są oryginalne i unikatowe pod tym wzglądem? Gdzie jest taki bezwzględny buldog uparcie, po trupach, po rodzinie idący do tronu? Bardzo lubię seriale polityczne bo tam najwięcej jest pokazanych mechanizmów władzy, wiec bardzo chętnie dam ci kolejną szansę, być mi cos polecił. Luknij tylko w moje seriale, bo dużo oglądam, a Ty wbrew temu co tutaj pyszczysz, masz raptem z 7 seriali ocenionych i chyba wszystkie widziałam więc masz trudnego questa.
Nie nazwę też Housa gównem, bo pomimo tego, że konwencja serialu była naprawdę miałka, to Laurie stworzył ciekawą postać. Niestety, całokształt jest po prostu niezjadliwy, chyba, że komuś nie przeszkadza szablonowość odcinków. Ilez można przewijać, żeby samego Housa posłuchać, omijając to całe siano wokół? Wolę zdecydowanie seriale, gdzie każdy odcinek jest cegiełką budującą finał. Nie interesują mnie już od dawna jednoodcinkowe historyjki po ogranych do bólu chwytach - a taki właśnie jest House.
Natrząsałeś się, ze bohaterem Bossa jest chory staruch, więc wytłumacz mi proszę kim jest House? Zdrowym młodzieńcem? Oryginalne, co nie, zwłaszcza ze szpital widzieliśmy w serialach chyba ze 3 albo 4 razy. Kur.wować nie będę, ale rzeknę z emfazą, no ten House, nowatorstwo jak cholera. Zwłaszcza w formie, bo co odcinek mamy to samo, zmieniają się tylko choroba, i nazwisko pacjenta. Przepraszam, mówię o pierwszym sezonie, drugi mnie znudził.
Poza tym, House to taka familiada, nawet moja babcia to ogląda.
Z Gotem jest lepiej, ale ja po prostu za bardzo kocham wszystko to, co mieści się w gatunku fantastyka, by łyknąć ten poziom wykonania, pisałam już o tym na forum serialu – i tak! z okładem rok temu napisałam że przypomina Herculesa, podobny poziom dekoracji i scenografii;]. I nie za bardzo poruszyła mnie książka by pędzić przed telewizor z wypiekami na twarzy. Oglądam, bo oglądam, ale bez jakiegoś zachwytu. Średniak, tyle.
Zabawne, że żądasz szacunku względem serialu, o zupełnie innej konwencji, o zupełnie innym targecie i serialu mocno średniego pod względem wykonania a tutaj przyszedłeś z niskich lotów inwektywami względem Bossa. Chłopcze, na szacunek, jakikolwiek, czy to w rozmowie czy to względem jakiegoś dzieła filmowego trzeba sobie zasłużyć, nierzadko prawem wzajemności – szanujesz, jesteś szanowany. Szacun, bo Ty tak każesz?. A kim Ty jestes żebym ja z szacunkiem podchodziła do tego co Ci się podoba? Jeśli spodoba Ci się dajmy na to Czarodziejka z Księżyca, to tez mam szanować? Jeśli mówisz ze GoT trzeba szanować, to ja Ci powiem ze o szacunku porozmawiamy za 5 lat, jak go mam nadzieje skończą i będzie rzetelna okazja do podsumowania. Na razie wykonanie, tematyka i w znacznej mierze aktorstwo jest dla mnie rozczarowujące, nie rzucam natomiast gównami, kur.wami i chu.jami względem tego serialu i byłoby mi bardzo miło gdybyś RACZYŁ TO ZAUWAŻYĆ ŻĄDAJĄC SZACUNU. Przepraszam, jeśli nie biję pokłonów.
I jeszcze jedno – nie wskażę Ci ani serialu podobnego do Housa, ani do Gota. Natomiast to, że takowe nie istnieją NIE OZNACZA ŻE AUTOMATYCZNIE JESTEŚMY ZACHWYCENI TYM CO JEST. Ludzie inteligentni wykazują się jakąś dozą krytycyzmu, czymś więcej niż „gówniany” czy „arcydzieło”. Na tym forum liczę na ciekawą dyskusję o Bossie, bo wymiana zdań z kimś kto będzie miał inne zdanie na temat serialu a przy tym zachęci mnie do rozwijania tematu interesującym dialogiem, będzie dla mnie bardzo cenna - rzadko mi się zdarza obejrzeć sezon serialu i nie mieć zastrzeżeń a jeszcze rzadziej odkryć na filmwebie dojrzałego rozmówcę.
Czy Boss jest oryginalny? Widziałam już kilka politicali, może faktycznie nie powala innowacją, ale mnie zachwyca forma tego serialu. Bez fajerwerków, z doskonałą obsadą i idący coraz bliżej prawdy o politykach, znakomite zdjęcia i bardzo przekonujący bohaterowie. Może faktycznie w tej jednej postaci burmistrza skumulowało się dużo stereotypów i „działań operacyjnych”, ale to jest sprawa, która zauważam w zasadzie teraz, wcześniej w czasie oglądania mnie to w ogóle nie raziło.
O gustach ponoć się nie dyskutuje, a ja uważam że można dyskutować, zależy jednak z kim. U Ciebie widać ewidentny brak dystansu do siebie samego, bym mogła jakoś spokojnie, na poziomie i bez obaw wymieniać spostrzeżenia. W sumie chyba odechciewa mi się dyskusji w takim kolorycie, bo na słowo gówno, i oklepane kur.wy lub wrzask zaznaczony pierdyliardem wykrzykników i pretensje się zamykam.
A to ze tak tu sobie z Tobą popisuję to tylko dlatego, że mam nadzieję, że stąd zwyczajnie znikniesz zawstydzony faktem, ze zrobiłeś z siebie buraka. Tym bardziej, ze coś gównianego przyczepiło ci się do oczodołów i ciągle o tym opowiadasz.
Hej, co jest? Na samym początku wzywasz, żeby się nie wściekać, dążyć do wzajemnego zrozumienia a jak przychodzi co do czego to sugerujesz mi buractwo. Wiesz, rzygać już się normalnie chce przez takie idiotki jak Ty, Tak, wybacz, idiotki! Powtarzam to z całą mocą. "Nie chcę, nie lubię, nie chce mi się gadać, nie ten poziom, ale jednak pier...lnę laborat na 10 stron. Tak ci się dużo napisało przez to niechcenie??? Jeżeli nie chce ci się wchodzić w dyskusję, tak cię mierżę swoim nędznym poziomem to stań wyżej i trzymaj paluchy z dala od klawiatury, no ale jak każdy, durny troll musisz się wypisać i poprawić swoje nędzne ego we własnych patrzałkach.
Wbij sobie do tego pustego łba, że nasza wzajemna dyskusja jest jałowa. Tobie się podoba "Boss" a mi się nie podoba! Może tak być? Więc jeżeli może to niech tak zostanie i daruj sobie kolejne słowotoki bo i tak nic to nie da. Ty nie przekonasz mnie, ja nie przekonam Ciebie. Więc zamiast siedzieć i wymyślać jak mi tu jeszcze dowalić, idź lepiej do kina albo na spacer. Swoją drogą, nie zasłużyłem, żeby poświęcać mojej filmwebowej osobie aż tyle czasu, bo chyba w pięć minut tego wszystkiego powyżej nie napisałaś.
A co do GoT to porównywanie tego serialu z Herculesem. Wybacz, ale by to robić musisz być po prostu lekko puknięta. Innego wyjścia nie ma.
Czy Ty chociaż znasz definicję słowa burak? To taki ktoś, kto przecinkuje kur.wami, drze ryja i ogólnie sieje zamęt (ale niekoniecznie intelektualny).
Czytając powyższe Twoje, sugeruję jakieś ziółka na oklapnięcie. Dyskusja jest jałowa, bo masz problem z dostosowaniem poziomu, weź trochę popracuj nad dialogiem bez inwektyw, przynajmniej tak niskich jakich używasz. Ja się co do Ciebie absolutnie nie pomyliłam, koniec końców czekałam, kiedy nie zdzierżysz, obstawiałam jednak coś mocniejszego niż idiotka na zakończenie rozmowy; masz szansę się wyrobić.
Idiotkę wybaczam, aż tak mnie nie pociągasz intelektualnie, żebym się mogła poczuć dotknięta.
Czy merytorycznie, odnośnie seriali, a nie mnie masz jeszcze coś do powiedzenia? Bo ja chętnie pociągnę temat.
Moja droga, oczekujesz kultury, więc zachowaj ją sama. Bo jedynie co zrobiłaś do tej pory to niepotrzebne zaognienie całej dyskusji. Jako kobietę powinno cię stać na pewne tonowanie nastrojów, prawda? No, ale tobie tego typu imponderabilia są najwyraźniej obce. No bo jak? Co prawda, treściwie, acz bez umiaru przedstawiasz mi rzekome dowody na wyższość "Bossa" ponad wszystkie inne tv dzieła, tym samym zdając się zapraszać JEDNAK do większej dyskusji, chociażby poprzez odniesienie się do większości tego co napisałaś (a trochę tego jest) i nagle, co? Trąba powietrzna? Czy może "szumią jodły na gór szczycie"? A może jakiś zefirek opanował twoje jestestwo, bo nagle, pod sam koniec twojego obszernego postu, okazuje się, że jestem burakiem i mam zniknąć z tego serwisu. No, tragiczny wręcz przejaw niekonsekwencji i jawna bezczelność gdyż wcale nie jesteś mniej przykra niż ja a nawet bardziej bo kreujesz się na nadobną rusałkę a ja przynajmniej nie udaję, że czasem trochę mnie ponosi.
Przy okazji. "Miasteczko Twin Peaks" - wybitne, "Breaking Bad" - bardzo dobre, "Rodzina Soprano" - dobre. "Mad Man", słuchaj, ja wiem, że ty pewnie tego nie dostrzegasz, ale mnie trafia szlag odnośnie pewnych drobnych elemntów takich jak pan leży z panią w łóżku po spędzonej wspólnie upojnej nocy a pani trzyma kołdrę pod brodą. No nie potrafię takiego g... zdzierżyć po prostu! (wybacz za słownictwo) Nie chodzi tutaj broń Boże o potrzebę golizny na zasadzie takiej, że idź sobie porno obejrzyj, ale o realizm! Jak można oczekiwać ode mnie jako widza, przejmowania się losem bohaterów, kiedy serwuje się coś takiego? Dla mnie jest to fundamentalnie sprzeczne. Pomijam już tą nieszczęsną, wieczną tapetę na gębie i super ułożone włosy. Chociaż powiem ci, że z istną rozkoszą chciałbym dożyć momentu kiedy zobaczę film gdzie ona budzi się obok niego i wygląda dokładnie tak jak wygląda kobieta budząca się w łóżku obok mężczyzny, bez makijażu, bez trwałej na łbie, tudzież bez tej cholernej kołdry pod brodą.
Wybacz, taki sobie stworzyłem skok w bok w temacie szeroko pojętych filmowych środków. Za idiotkę i inne takie przepraszam:) Na szczęście coś w tobie jest ciekawego. Masz szansę się wyrobić. A mi jak poszło?
No widzisz? Da się.
Uważam, że nie zachowałam się aż tak strasznie niekulturalnie, jak byś chciał to widzieć. Ot, nazwalam Cię burakiem, bo jakbyś tak obiektywnie zechciał się zdystansować do swojej pierwszej wypowiedzi tutaj, pewnie dałbyś radę dojść do podobnej konkluzji. Tylko zwróciłam Ci uwagę JAK SIĘ ZACHOWUJESZ, a nie kim jesteś a tym bardziej - nie zarzuciłam Ci pustogłowia, idiotyzmu i jak się obrazowo wyraziłeś - puknięcia. A mogłam, bo sam mi dostarczyłeś danych i okazji. Tutaj, porzucam wzajemne analizy i odpowiadam co do seriali.
To co Cię denerwuje, zachowanie po seksie, czyli wstydliwe zakrywanie prześcieradłem pryszczy na tyłku, to tylko wymóg amerykańskiego rynku. Pamiętaj, ze seriale dla szerokiego odbiorcy mają lepsze zarobki. W USA ciągle panuje obyczajowa hipokryzja i wstydliwe zasłanianie listkiem figowym niewygodnych sytuacji. Choć często ukazany jest sam stosunek, to już damski tyłek z niewiadomych dla mnie powodów też jest elementem do zakrycia. Również zwracam na to uwagę w różnych filmach, ale nie doprowadza mnie to jakiś napadów. No jest, co zrobić. To z dbałości o nastoletnią widownię, żeby nie przeżyła szoku. A może po prostu ciężko o ładne tyłki?
Bo ładnie musi być. Faktycznie MadMen jest bardzo wystylizowany, wylizany wręcz estetycznie, ale dla mnie ten serial to znowu taki teatr - nie oczekuję tutaj naturalizmu (bo scenografia moim zdaniem jest wybitnie realistyczna, łącznie z castingiem i doborem dupiastych aktorek przy kości do obsady).
Makijaż prawie jest niezniszczalny, kobiety w filmach zawsze są przepiękne co czasem u mnie obniża wiarygodność względem jakiejś postaci, może nawet nie z racji urody, tylko młodego wieku. W wielu serialach, które dla mnie są średniawkami, młodziutkie aktoreczki grają speców od IT, geniuszy od medycyny czy jakiejś trudnej dziedziny naukowej, doktorki, policjantki i tak dalej -
w realnym świecie trudno o tak młodych specjalistów. Tak samo właśnie jest z makijażem - przeważnie nikt na niego nie zwraca uwagi a sama aktorka jest wabikiem dla publiczności, zwłaszcza męskiej, chociaż ja tez lubię popatrzeć na ładną twarz. To jednak gusta publiczności obniżają poziom wielu produkcji i w zasadzie przestało mnie to już denerwować, natomiast jak znajdę serial który mnie nie doprowadza do szału w obrębie moich własnych fochów, wtedy się jaram. Bossem na przykład. Mnie bardziej drażnią spłycenia na poziomie relacji międzyludzkich niż kwestie porannego makijażu, dlatego pewnie podobał mi się Boss. Po prostu wierzę w świat jaki został tam wykreowany, jest on wiarygodny dla mnie, przyjemnie mi się ogląda perypetie kogoś kto jest niejednoznaczny, z przechyłem w stronę sku.wysyństwa. Zarzuty jakie mu stawiasz, można postawić każdemu filmowi - bo jak na ironię przyczepiłeś się do bohaterów. Jeśli nie chciałeś oglądać w akcji burmistrza tylko dlatego bo jest burmistrzem, ma żonę i córkę i asystentkę która łóżkuje się w biurze no to sory, polityczne nie dla Ciebie. W każdym mamy jakąś żonę i córkę i seks biurowy. Z drugiej zaś strony, to samo tylko banalniej masz w GoT.
Jeśli chodzi o filmy to mi się rzadko coś podoba, a jak się podoba, to takie, na których inni się nudzą. Pewnie dlatego GoT nie moja bajka. Ale nigdzie tutaj nie napisałam że to gówno, bez względu na to co myślę.
Jak Ci poszło? no może być, trochę wykrzykników i kuref do wywalenia, przynajmniej okazałam się potencjalnie interesująca, pomimo pustki w głowie, podejrzeniem o bycie nieludziem i zdiagnozowanego antypatią do GoTa - puknięcia.
No, można, można, ja jednak pozostanę z wielką sympatią po stronie GoT. Dlaczego? Dwie rzeczy, a nawet więcej. HBO - ta marka po prostu nie zawodzi, co nie znaczy, że jak Pixar tłucze same arcydzieła, jednak częściej wychodzi im bardzo dobrze, niż źle. Dwa, chociażby ten seks i to co po nim. Amerykańska stacja a jednak wszystko odbywa się po bożemu, tzn zero zasłaniania tyłków, pryszczy i innych rzeczy. Jest przemoc i jest seks, bez niedomówień. Jeżeli gostek wyciąga miecz to po to aby zadać nim cios a nie żeby pomachać komuś przed nosem. Jeżeli dziewczyna zrzuca ciuchy to widać, że pod spodem jest naga a nie, że kamera nagle sytuuje się na poziomie jej ramion lub co gorsza ogląda kominek. I to mi się właśnie bardzo podoba, to lubię a nie jakieś pieprzenie za przeproszeniem w bambus. Kolejna rzecz, naprawdę dobrze pokazane, nietuzinkowe postacie (wiem, to samo pisałaś w kierunku "Bossa") a jednak taki Snowe, niesamowita postać, z jednej strony dzieciak a z drugiej mężczyzna i w dodatku żaden heros, który jedną ręką urwie każdemu łeb. Niekiedy przegrywa, obrywa, zbiera sińce a niekiedy jest górą, upokarzany i chwalony. I to też bardzo mi się podoba i to również bardzo lubię. Podobnie jest z każdą inną postacią. Dlatego do końca świata i 3 dni dłużej będę twierdził, że 1 sezon "Gry o Tron" jest serialem wspaniałym, niemal wyśnionym jeżeli chodzi o gatunek jaki reprezentuje. Małym kamykiem do twojego ogródka niech będzie fakt, że osobiście boleję nieco nad tym iż druga seria była chyba dla wszystkich zauważalnie gorsza niż pierwsza, co nie znaczy, że podła. Jednak ta produkcja naprawdę ma dużo do zaoferowania.
Jeżeli chodzi o "Bossa" to zdradzę ci pewną rzecz. Mam taki swój własny miernik jakości wobec każdego filmu, serialu, etc, no może za wyjątkiem komedii, tudzież innej farsy, gdzie wiadomo, że wszystko odbywa się na zasadzie wszystkim znanych umowności. Jednak w gatunku takim jak dramat, gdzie przedstawia nam się różne powikłane ludzkie losu i każe nam się przeżywać. No więc organicznie wręcz nie znoszę, o wiele bardziej aniżeli kołdry na kobiecej głowie, przewidywalnych zachować czy to filmowych, czy serialowych bohaterów. To trochę tak jak oglądać mecz bokserski i wiedzieć jaki za chwilę padnie cios. Tak samo w przypadku filmu. Nienawidzę odgadywać zachowań bohaterów, sytuacji w której jest jakaś akcja a ja myślę sobie: "Acha, pewnie ten koleś lub też koleżanka za chwilę powie to i to" Po czym okazuje się, że dokładnie to mówi a ktoś pyta mnie wtedy czy już to oglądałem? No a ja ze smutkiem stwierdzam, że nie dość, że nie oglądałem to oglądać nie zamierzam. I przykro mi to mówić, ale "Boss" jest właśnie takim serialem w którym odgadywałem jak będą zachowywać się występujące w nim postacie. Dla mnie to największa wtopa jaka tylko istnieje, brak zaskoczenia a ja jako widz uwielbiam być zaskakiwany. Przy okazji totalnie nie mam pojęcia na jakiej zasadzie biurowy seks w "Boss" był bardziej oryginalny od rzekomo podobnej sytuacji w "GoT", no ale to akurat szczegół. No cóż, trochę się rozpisałem.
HBO wytyczyło pewien poziom serialowy i za to chwała, jednak nie do końca będę zakładać, że trzyma ten poziom równo. Pierwszym rozczarowaniem z HBO był True Blood, bo z parodii i to całkiem fajnej, wydawałoby się skierowanej głownie do dorosłych (seks) poszli w jakieś filmidło dla nastolatek i efekcie parodia stała się parodią samej siebie.
Za GoTa mam taki zarzut, że za mało kasy położyli na scenografii. Mnie jednak razi kiczowata stylistyka udająca średniowiecze, zbyt mało CGI w postprodukcji. Nie mogę się pozbyć wrażenia że jest tam bidnie i wyłazi to z niemal każdego kadru. Castingowo mnie też zrazili - nie kupuję żadną miarą Starków. Ani jednego, nawet Snowa, którego tak lubisz. Jak dla mnie ten koleś jest zbyt hamletyczny i w to negatywnym sensie. Aktor mnie w ogóle nie przekonuje, zupełnie bez ikry, no taki ładny i nieciekawy chłopiec (chociaż tutaj może zarzut jest nietrafiony względem castingu, bo w książce Snow był identyczny). Scena w której był zagrożony jego celibat mnie wręcz rozpuczyła ze śmiechu. Nietuzinkowy? Nie, nudny, papierowy, z dylematem "poruchać czy nie?" widocznym przez 3 odcinki... W całym spektrum postaci, zaludniających świat GoTa są ze 4 o których można powiedzieć że są ciekawe. Reszta jest tak jednowymiarowa, ze autentycznie przy 4 tomie książki dałam sobie spokój i w ogóle mnie tam nie ciągnie. 2 sezon nie jest jakimś kamieniem w moim ogródku - mnie ten serial nie obchodzi.
Dodatkowo, do HBO przechodzi koles, który zrobił scenariusz do Prometeusza, więc ewidentnie idą w kiepściznę popartą rozgłosem. Teraz chyba wolę produkcje z amc niż HBO.
Też nie lubię przewidywalności, ale nie mów mi że Bossie przewidywałeś wszystkie zagrania Toma Kane'a. Bo to, ze ktoś powie "Im sory" po kłotni z zoną, to ja tez potrafię przewidzieć.
A mnie Boss zaskakiwał kilka razy - wiadomo było ze Kane sie wyłga z kilku spraw, ale jak to zrobił było świetne pokazane. Może to nie był mecz bokserski, ale dobra partia szachów.
Biurowy seks - bo jaki ma być jeśli akcja dzieje się w ratuszu? Ja po prostu nie mogę zrozumieć z czego ty szydziłeś przypinając się do seksu przy rozmowach biznesowych. Jego brak byłby podejrzany i to jest element bez którego nie ma prawa istnieć serial polityczny. Przykro mi ze to ograny motyw, ale ludzie zazwyczaj uprawiają seks w pracy (mam na myśli taką robotę jaką żyją serialowi bohaterowie), a zdrada, romans, podrzenie o homoseksualizm muszą być środkami użytymi w serialu, ponieważ tymi rzeczami załatwia się ludzi w polityce na serio (patrz Lewnisky). Przesz to fundamentalne w takiej tematyce. To jakby wejść do muzeum i narzekać że tam tak dużo obrazów jest a atmosfera nie zachęca do baunsów.
Nie, nie miałam na myśli seksu biurowego w Got, wydawało mi się ze dasz radę z tym skrótem myślowym. Chodziło mi o to ze i w Got masz te wszystkie rzeczy, które zarzucałeś Bossowi - są tam jakieś relacje rodzinne, oddane zony, smutne córki i seks tez jest. Może nie biurowy, ale jest. Zresztą porównywanie GoTa do Bossa to nieporozumienie.
Jest nieco sensowniej, bo już przynajmniej wiem co cię tak zdrzaźniło, bo to co napisałeś w pierwszym poście było wręcz infantylne. Nie wiem czego oczekiwałeś i co mogło by cię zaskoczyć w amerykańskim ratuszu. Burmistrz gej i armia pokemonów grających w bierki na posiedzeniu rady miasta? Oczywiście że jest to serial w pewnej konwencji, którą w zasadzie powinno się łyknąć niezauważoną ze wszystkimi elementami, które się na nią składają: seksem biurowym, żoną, chorobą, sprawkami sprzed lat, które właśnie wyłażą i jakimś kłopotliwym dzieckiem. Życie. Można się tylko przyczepić do sposobu w jakim to zostało opowiedziane.
Nie zamierzam Ci wcale robić prania w mózgu, po to byś dzisiaj przed 22 znienawidził GoTa - lub sobie i do emerytury. Tylko się tak nie denerwuj jak ktoś inny ma odmienne zdanie i zważ czym rzucasz.
Ja cały czas zważam czym rzucasz i ty też zważaj. Pisząc o GoT użyłaś dokładnie takiego samego stylu jak jak na temat Bossa. Jednak się nie dogadamy bo idziesz w zaparte i cholernie trywializujesz GoT. Mógłbym w identyczny sposób odnieść się do Kane'a, tylko, uwierz, zwyczajnie mi się już nie chce. Tym bardziej że w jakieś części zrobiłem to w pierwszym poście. Twój "Boss" jest przewidywalny, pełen ogranych do niemożliwości klisz i schematów a sam główny bohater to stary wał, który ma wszystkich gdzieś i kiedy mu kula przylgnęła do dupy, nabiera jakiś tam ludzkich cech. Nudzi mnie ta postać po prostu.A przecież wystarczyło naprawdę trochę ikry. Powiedzmy, facet będący szefem charakteryzuje się tym, ze posłuszeństwo wobec podwładnych nie uzyskuje poprzez darcie mordy, tylko zawsze jest spokojny a tylko w środku wszystko mu się kotłuje. Inaczej? Inaczej. Tak samo żona, mogła np zwyczajnie go nie kochać, wyjść za niego tylko i wyłącznie z racji jego pozycji i pieniędzy. Inaczej? Inaczej. No ale w twoim pustym serialu naturalnie. Jeżeli boss jest surowy to musi latać z pianą na pysku. Musi też OBOWIĄZKOWO! tłuc po pysku żonę (w końcu sponiewierana niewiasta decyduje się jednak na kontratak) plus naturalnie biedna córeczka, która ponad wszystko pragnie miłości wrednego tatusia. Rzygam tym, rozumiesz? Mam dość tego durnego standardu obecnego w każdym durnym książkowym romansidle, każdym durnym telewizyjnym filmie i w każdej durnej soap operze, mnie lub bardziej. Nudzi mnie po prostu tak jak zaczyna mnie nudzić rozmowa z tobą. Zauważ jedną rzecz. W swoim ostatnim poście nie wulgaryzowałem w żaden sposób twojego ulubionego serialu. Pisząc najpierw o tym co lubię w GoT a następnie zdradzając czego najbardziej nie lubię w kinie, tyle, że ogólnie. Ty natomiast raczyłaś pojechać po bandzie kiedy ja byłem gotów pisać z tobą na spokojnie, zaczęłaś bredzić jakim to żałosnym bohaterem jest Snow, i jakie ma rzekomo dylematy, ruchać, nie ruchać, twoje słowa:) Uważasz, ze to takie śmieszne? Nawet jeśli? Pewnie, lepszy jest ktoś kto przyje...ie w ryj własnej małżonce, co? Bardziej ci taki ktoś imponuje? Czy może sama dawno nie dostałaś po mordzie? Tak więc, po co to robisz? Po co robisz coś co zarzucałaś niedawno mi? I to jeszcze jako kobieta? A zatem kończąc dyskusję z tobą, nie zamierzam czytać twojej riposty więc się nie trudź, odniosę się jeszcze krótko, jak najkrócej względem mojego względem ciebie zniknięcia i napiszę jedno acz treściwe słowo:
Spierd....aj.
Po pierwszym sezonie dalem Bossowi note 8 i uznalem za najlepszy wspolczesny serial telewizyjny, z ktorym mialem okazje sie zetknac. Bardzo inteligentnie skonstruowany scenariusz, bardzo starannie rozrysowane postacie, ktore jednoczesnie nie sa szablonowe. Mimo, ze serial nie jest schematyczny, nie ucieka na sile w pseudooryginalnosc. Nie zarzuca nas jakimis ekstrawagancjami w formie i tresci. Oglada sie to swietnie, ma sie poczucie satysfakcji, jak po dobrej lekturze.
Wiem, ze nie jest to serial dla wszystkich, rozumiem, ze tematyka nie kazdemu musi odpowiadac.