Jak wiedzą wszyscy, którzy skończyli oglądać serial Walt zginą od pechowego uderzenia kuli, która trafiła go rykoszetem. Wiemy, że Walt raczej zakładał, że zginie tego dnia, ale gdyby nie odniósł śmiertelnej rany to co by zrobił? Popełniłby samobójstwo, oddał się w ręce policji, uciekał dalej czy może zdałby się na łaskę Jesse'go, który i tak raczej nie kwapiłby się do pociągnięcia za spust. Jak myślicie.
Walter ratując Jessego był zrezygnowany i liczył się z tym, że może zginąć. Fakt faktem, kula trafiła właśnie w niego, ale nie jest powiedziane, że umarł. Myślę, że jeśliby przeżył, to oddałby się w ręce policji. Dlaczego? Tylko w ten sposób mógł odpokutować za swoje grzechy. Uratowanie Jessego było dla niego priorytetem, wszak przez Waltera Jesse znajdował się w tym miejscu. Jesse by nie pomógł Waltowi, ale też by go nie zabił. Mimo wszystko, Jesse traktował Waltera prawie jak przyjaciela, ojca, kogoś kto w końcu był dla niego wzorem. I serio, żal mu było Waltera, jego upadku. Myślę, że Walter także traktował Jessego jako kogoś bliskiego, ale tylko wtedy, gdy był tym człowiekiem, jakiego poznajemy na samym początku, Mimo wszystko, Walter się na końcu poddał. Ale czy umarł? Sam Cranston się wypowiadał, że on sam nie wie do końca czy Walter rzeczywiście zginął. Myślę, że sam twórca serialu nie wie tego do końca ;)