Serial jest niesamowity nie wiem co nawet napisać
Jest to jeden z lepszych seriali a nawet filmów jakie widziałem w życiu. Nie ma w nim kiczu, sceny nie są naciągane wszystko ma swój logiczny koniec i początek. Można by powiedzieć, że przed nakręceniem napisano cały scenariusz dla wszystkich sezonów za pewne tak nie było. Oglądałem wszystkie sezony przez 5 dni właśnie skończyłem oglądać ostatni odcinek, dalej siedzę w emocjach z fimu i chciałbym do niego powrócić jeszcze ale niestety to koniec filmu. Zakończenie moim zdaniem jest lekkkko naciągnięte ( nie chcę spojlerować ) ale jestem zadowolony z zakończenia, nie odbył się typowo amerykański happy end. W.W. i Jesse Pinkman przeżyli niesamowitą historię na początku wydawało się, że serial zachęca do handlu narkotykami jednak później zmieniłem zdanie, to powinna być nauczka dla wszystkich. Nie znam się na narkotykowym biznesie ale myślę, że to bardzo prawdopodobna historia.
Jak myślisz m60 strzelający z bagażnika perfekcyjnie ścinający wszystkich bad guysów też jest autentyczny?
Perfekcyjnie ścinający? Przecież jakieś 70% nabojów trafiło w ściany. Budynek był mały, karabin chodził na całą szerokość budynku, wszyscy stali bądź siedzieli, strzały leciały na wysokość brzucha. Co w tym takiego fantastycznego? Przyznaje racje, że powtórzenie takiej akcji w rzeczywistości byłoby trudne, ale możliwe.
I oczywiście Walter wróżka zębuszka wiedział , że wszyscy będą w tym budynku, idealnie zaparkował. nawet ten co pilnował fury się ustawił pod lufą. No bzdura kompletna, kompletnie nie realna w prawdziwym życiu.
Zgadzam się, że końcówka lekko naciągana, ale chcieli to zakończyć z pie*dolnięciem, więc było pie*dolnięcie
To, że się idealnie ustawili, to było akurat szczęście, tzw ślepy traf. Walter jadąc tam nie nastawiał się na pełen sukces, chciał tylko zasiać jak najwięcej zniszczenia, a przy okazji nie dbał o włąsne życie- prawdopodobnie najważniejsze było dla niego zabić Jacka i Jessego i nie dbał o to, czy przy tym zginie, czy nie. A wyszło jak wyszło, na potrzeby serialu idealnie. Mnie się to nieprawdopodobnym nie wydaje, pewnie trzebaby zrobić eksperyment, może pogromcy mitów na to wpadną. Ale w serialu Fargo motyw samostrzelającej broni też został wykorzystany ( nie mówię, że Cohenowie ściągnęli pomysł ;-), widać więc, że ludziom działa to na wyobraźnię.
"prawdopodobnie najważniejsze było dla niego zabić Jacka i Jessego" Walt chciał zabić Jessiego? :D
Jechał z zamiarem zabicia Jessego. Odmieniło mu się, kiedy go zobaczył. Dlatego między innymi to zakończenie jest takie romantyczne ;-)
Już troszkę minęło od finału, ale skąd pomysł, że Walter chciał zabić Jessego? Z tego co ja pamiętam, to on tam jechał zemścić się na tych nazistach. Przecież Walt nawet nie wiedział, że on żyje, był zdziwiony gdy po niego poszli.
Skinny Pete i Badger mu o nim powiedzieli o tym, że ktoś ciągle produkuje Blue Sky i po tym się domyślił, że to Jesse. A później u Jacka uważał, że zostali partnerami. Dopiero po tym przyprowadzili Jessego, żeby zrozumiał, że nie są partnerami, a Walt zmienił zdanie i go uratował.
Czyli mówiłem słusznie. Walt nic nie wiedział o Pinkmanie i jechał zemścić się na nazistach.
Antee123 dobrze napisał. Skinny Pete i Badger powiedzieli mu o niebieskiej mecie, i wtedy zorientował się, ze Jesse gotuje dla nazistów. Sposób, w jaki wypowiada wtedy (przez zaciśnięte szczęki) imię "Jesse", nie pozostawia wątpliwości co do jego wściekłości. Jechał zemścić się na nazistach i dokończyć zemstę na Jessem.
Dlatego też, zanim odpala karabin, domaga się, żeby Jack wytłumaczył się z niedokonanego wyroku na Jessem ("Jesteś mi to winien"). Gdy Jesse w końcu zostaje przyprowadzony, twarz Walta w jednej chwili się zmienia tak, że nie ma wątpliwości, że Brayan Cranston powinien dostać w tym roku czwarte Emmy . Ta oszczędna mimika- drgnienie powiek tylko, a widać cały dramat zmiany decyzji. (Oglądałam kilka razy, i za każdym razem podoba mi się coraz bardziej).
Dla nieprzekonanych- pozostaje jeszcze wywiad z twórcami, którzy jednoznacznie stwierdzają, że intencją Walta było uśmiercenie Jessego, a ten motyw zakończenia zainspirowany jest klasycznym westernem "Poszukiwacze" z Johnem Waynem, który przez cały film poszukuje Natalie Wood z zamiarem zabicia jej, a na końcu...no włąśnie, spoiler...zmienia zdanie. Link do wywiadu: http://insidetv.ew.com/2013/09/30/breaking-bad-finale-vince-gilligan/
Była już o tym dyskusja. Naziole przy ważnych spotkaniach uczestniczą razem, nie ma w tym nic dziwnego. Ustawienie się idealnie pod lufę? Przypadek, i tak zostałby zabity, bo karabin miał duży zasięg. Strzelam w ciemno, że stał pewnie koło drzwi.
Napisz to co każdy, że nigdy żadnego filmu, serialu, gry czy czegokolwiek fikcyjnego nie brakowało Ci tak, jak Breaking Bad, nie jesteś sam, wszyscy to przeżywamy.
przeżywałem to już nie raz. Ale w tym przypadku każdy jeden odcinek był niesamowity :)
Serial po prostu wymiata. Nawet nie umiem wytłumaczyć skąd wziął się jego fenomen. Z początku mnie nie wciągnął i pomyślałam, że to jakaś komedyjka, ale oglądałam dalej i nagle, ni z tego ni z owego - BUM! I już byłam zakochana w tym serialu i wciągnięta niczym w wodny wir.
Wszystko było takie prawdziwe, niesamowicie ciekawe.
Wrócę do BB, nie ma szans żebym nie wróciła:-)
haha, tez jestem pewien, ze wroce, obejrzalem go ze dwa tygodnie temu i juz mam ochote zaczac jeszcze raz, ale powstrzymuje sie i tlumacze sobie, ze to nie ma sensu xD
na początku taż myślałem, że to komedia ale myśle szalona nawet dobra. Świetny scenariusz, gra aktorska, fabuła, plan, gra kamery również wymiata. Może podkładu muzycznego nie było jako takiego ale nie był on potrzebny do sukcesu. Popieram Twoje słowa:)
Jest jednak pewien minus Walter White miał zbyt dużo szcześcia najlepiej pamiętam ostatni odcinek akurat zaparkował tak, że wszystko pasowało pod to jak sobie wyobrażał tą scenę. Nawet Jesse Pinkman w pewnym odcinku powiedział, że White ma zbyt dużo szczęścia.
Ale film daje niesamowite przeżycia.
Ja parę dni temu skończyłam oglądać i zupełnie przyznaję racje :D nie wiem co jest z tym serialem, długo nie miałam ochoty jakoś się zabrać za niego ale jak już zaczęłam to momentalnie cały serial oglądnęłam. Ogólnie naprawdę dobry serial. Dla mnie niesamowite obrazy postaci i to wielu ale najlepszy Walter i Jesse. To jak zaczynali jak się zmienili - mega. Osobiście nie wiem jakoś chciałam innego końca... może idealizowałam to bo tak strasznie czekałam na taką więź między nimi trochę jak syn z ojcem a tu taka masakra.
Waltera uwielbiałam w pierwszym i drugim sezonie a później to już co raz trudniej. Zaś Jesse na początku irytujący z czasem - w moim odczuciu zmienił się w wrażliwego faceta, który ma jakieś granice. Walter zupełnie zatracił się w tym wszystkim z jednej strony jest to mega interesujące ale i z drugiej trochę odrzuca. Ostatnie odcinki, to jaki jest dla Skayler i ogólnie jak już wszystko przestaje się liczyć tylko to kim on jest itp. trochę mnie zbiło z tropu. Ogólnie świetny kalejdoskop charakterów i zmian w człowieku pod wpływem władzy, pieniędzy.
No i tak czy tak skończyłam oglądać parę dni temu a wciąż mi siedzi w głowie to wszystko.