Serial jest rewelacyjny pod względem fabuły, gry aktorskiej, kreacji charakterów i rzeczywistości. Ale negatywny moralnie i ogólnie dołujący. Nie chodzi mi wcale o te wszystkie przestępstwa. Chodzi o brak prawdziwego partnerstwa, brak zaufania, brak promowania jakichkolwiek wartości. Poza tym nie ma tam postaci, którą bym lubił czy tym bardziej utożsamiał się z nią. Tak na prawdę gardzę wszystkimi głównymi postaciami, oprócz Walta:
- Jesse - niewdzięczny debil, nie rozumiem czemu Walt tyle czasu utrzymywał z nim partnerstwo, postać absolutnie negatywna. To tak na prawdę przez niego wszystko się posypało. Nie powinien przeżyć.
- Skyler - głupie imię, głupia pinda, ździra, nielojalna wobec męża, nie wiem jak on z nią wytrzymał tyle lat. Błędem Walta było, że tyle czasu ja okłamywał, ale jak już znała prawdę, to powinna iść z nim w ogień.
- Marie - głupia pusta kobitka z umysłem rozpieszczonej dziewczynki
- Hank - prosty facet (żeby nie powiedzieć prostak), w sumie nie ma się do czego przyczepić, robił to co powinien, ale widział świat zaszufladkowany - ograniczony
Co do postaci Walta nie mam jednoznacznie negatywnego zdania. Z jednej strony cenię go za jego geniusz, ale z drugiej gardzę nim jako permanentnym kłamcą. Co nie zmienia faktu, że jest ciekawy.
Cały serial bardzo wciąga, ale chyba jednak jest trochę przeceniony.
wg mnie w tym serialu najlepiej wyszły czarne charaktery: Gustavo Fring, Tuco, Hector Salamanca, bracia co polowali na Hanka, Mike, Jack, Todd, Lydia..itp strasznie barwne, charakterystyczne postacie dla których właściwie czekałem na kolejne epizody
"Pozytywne" postacie wypadają przy tych złych trochę blado, chociaż Badger z kumplem albo Huell mnie rozwalali chyba w kazdej scenie jakiej się pojawiali ;D
ale masz racje Skyler i Jessiego momentami ciężko było znieść
Mam podobne odczucia do Twoich. Co do postaci, Jesse od samego początku mi się nie podobał - ćpun, szmaciarz i zdrajca; dwie babki Sykler oraz Marie i ich gadki jak z jakiś mydlanych oper - momentami mega wkurzające, no ale żeńska publiczność też musiała dostać swoją rozrywkę (YKWIM ;-)); natomiast Hank - lubiłem go, miał fajne teksty :-)
Ogólny obraz działalności Walta nie jest zbyt różowy. Przez 5 sezonów Walt gasił mniejsze lub większe problemy nie mając żadnej radochy ze swojej działalności i zarobionych pieniędzy. Jedyny moment kiedy cieszyli się z tej zarobionej kasy to odcinek, kiedy kupił sobie i synowi nowe auta. Jesse przynajmniej odkupił dom i miał darmowe dragi, a Walt ostatkiem sił zapewnił dzieciom przyszłość...
Też świeżo skończyłam oglądać serial, dwa dni temu. Absolutnie zgadzam się co do oceny filmu również ogólnej oceny bohaterów, tak naprawdę trudno kogoś polubić a tym bardziej utożsamić się.
Jedynie nieco inaczej oceniam poszczególnych bohaterów, zwłaszcza Jess'ego - nie był aż tak zły, na pewno niewdzięczny ale potrafił być lojalny oczywiście do momentu kiedy totalnie zawiódł się na Walterze. Błyskotliwy nie był ale nie nazwałabym go debilem. Podobała mi się w nim wrażliwość i uczciwość. Jednak gubiła go impulsywność.
Skyler - początkowo grała mi na nerwach, ale z czasem nieco ją doceniłam albo przyzwyczaiłam się. A to co stało się w 4 i 5 sezonie absolutnie rozumiem jej postępowanie. Ona wyszła za maż za zupełnie innego faceta, po tym jak wysadził w powietrze Gustavo i jak tym się chełpił przeraził ją i zaczęła się bać, nie tylko innych ale również swojego męża, ba on ją przerażał. Widziała, że teraz już może być tylko gorzej. Gdy Walt "przeszedł na emeryturę" ponownie otwarła się na niego. No i musisz pamiętać że była matka bała się o dzieci, troszczyła się o nie. Walter chciał zapewnić im dostatnie życie, a ona chciała z nimi być, wychować, wciąż bała się że może im się coś stać. Odwróciła się od niego po tym jak myślała, że zabił Hanka, pewnie gdyby mieli więcej czasu Walt by ją urobił.
Marie - nienawidzę jej, nie pamiętam kiedy jakiś inny bohater filmowy wywoływał we mnie takie złe emocje. Nie dość kleptomanka to jeszcze mitomanka. Jednak nie potrafiła nawet podjąć próby zrozumienia siostry, potwór, jak mogła naskoczyć i spoliczkować Sky gdy dowiedziała się o tajemnicy Waltera. Ta jej zapalczywość to jak osobiście potraktowała schwytanie Walera, to ją uszczęśliwiło. Obrzydliwy babsztyl, szkoda było mi Hanka ale zarazem ucieszyło ze względu na nią!
Hank - zgadzam się.
Walter - podobnie oceniam i też mam ambiwalentne odczucia. Jego motorem działania było jego wybujałe ego. Nie żeby nie miał podstaw, ale był zbytnio przeczulony na swoim punkcie. To mu komplikowało życie. Strasznie manipulował Jessim to min. oddaliło ich od siebie.
Manipulacja Waltera i impulsywność Jessego stwarzały między nimi najwięcej konfliktów, może gdyby nie impulsywność Jessego Walter nie musiałby nim aż tak manipulować. Niemniej Walter nie był facetem fair trudno mi np. zrozumieć dlaczego zabił Mike...
Walta pycha, egoizm, ego oraz żądze władzy pośrednio doprowadziły do jego upadku, no ale przede wszystkim to że nawet geniusze robią głupie błędy (ksiażka).
Zgodzę się z Oswalddem że drugoplanowe postacie są niezwykle barwne, szczególnie intrygował mnie Gustavo.
Czy przeceniony serial, nie wiem jednak nie często spotykam tak wciągający serial. Nie lubię filmów o handlarzach narkotyków ale ten stanowi wyjątkowo znakomity wyjątek od reguły.
Mam inne zdanie. Moim zdaniem ten serial jest bardzo moralnie podbudowujący i promujący najwazniejszy przekaz, jakim jest "trzymaj się od tego gówna jak najdalej, bo kazdy, kto się do tego zbliży (nie wazne policjant, narkoman, diler, producent, rodziny tych osób, kazdy) zostanie zniszczony"
Zaletą jest to,że nie ładuje się tej prawdy w prostacki, moralizujący sposób rodem z lekcji wychowawczej w liceum/gimnazjum. Moim zdaniem żaden normalny i myślący człowiek nawet nie zbliży się do narkotyków po tym serialu.
Co do wartości tez się nie zgodzę. Ostatecznie przecież główni bohaterowie, czyli rodzina Walta, nie zaakceptowali jego roli. Negatywny moralnie i promujący anty wartości byłby ten serial wtedy, gdyby na końcu syn stwierdził coś w stylu "kocham cię tato, rozumiem,że robiłeś to dla nas" i podobnie żona. Tymczasem syn, który tak go kochał jednak nie akceptuje tego zła, które przyniósł ze sobą Walt. Podobnie żona.
Co do postaci to jedna widze je także nieco inaczej:
-Jesse:jest przede wszystkim narkomanem. Człowiekiem, któremu narkotyki zniszczyły w dużym stopniu osobowość. Dlatego tak bardzo jest rozchwiany emocjonalnie i nie może łatwo zacząć normalnie egzystować i trzeźwo myśleć. Wierz mi znam wiele osób, które przez to przeszły (mówię o twardych dragach) i często zachowują się podobnie. Nawet, jak nie ćpają od kilku lat, to pewnych procesów nie da się odwrócić. Po za tym nie oceniajmy go tak łatwo, bo ciekawe jak my byśmy się zachowali gdybyśmy przeszli przez to co on (wyrzekła się go rodzina, zaćpała się jedyna prawdziwa miłość jego życia, drugą zabili na jego oczach, dziecko jej natomiast prawie umarło przez jego jedynego w gruncie rzeczy przyjaciela itp. Slowem horror emocjonalny na przestrzeni roku!). Oczywiscie przesadził wielokrotnie,ale psychicznie to był wrak. Trudno oczekiwać,że będzie racjonalnie się zachowywał.
-Skyler-tu się zgodzę. Dobrze to podsumował Walt, kiedy na koniec pytał sie wkurzony czemu nie mogła chociaż raz w życiu po prostu go posłuchać i zrobić to co mówi (chodziło o ucieczkę).
-Marie-dodałbym jeszcze,że rozpieszczona idiotka. Najbardziej wkurzająca postać serialu.
_Hank- owszem facet prosty(jak wielu gliniarzy, ale absolutnie nie głupi), ale bardzo pozytywna postać. Chociażby poprzez fakt, że tę swoją durną żonę trzymał i nie chciał rozwodu. Starał się jej pomóc w jej problemach z kleptomanią. Przetrwał zamach i jakoś wybrnął z tego w czym był. Chyba najbardziej było szkoda jego śmierci. To zresztą już było apogeum i Walt wiedział,ze po tej sytuacji nie ma już powrotu.
a Walt?to temat na osobną (chyba stu stronicową:)) rozprawę. Poruszę tylko jeden aspekt jego postaci. Na koniec skojarzył mi się z naukowcami niemieckimi (zwanymi dzisiaj nazistowskimi). Z ludźmi, którzy swoimi ścisłymi umysłami koncentrowali się nad badaniami i robieniem przerażających eksperymentów, a kwestie moralne były gdzieś z boku. Walt też w imię stania się super chemikiem ( w ostatnim odcinku przyznał,że tak naprawdę to był jego cel) calkowicie odrzucił kwestie moralne produkcji śmierci. Przerażające jest to,że wśród nas jest wiele osób, które w określonych okolicznosciach byłyby gotowe przyjąc takie postawy.
Dla mnie serial wybitny pod względem psychologii postaci. Dlatego wybaczam mu absurdy:)