Nieszczególnie mnie to dziwi, serial przesadnie prosty i chaotyczny, i do tego te ciągle przetasowania w obsadzie. Usunięcie Josha i Ducha jestem w stanie zrozumieć, byli irytujący, ale mimo wszystko można było to lepiej rozwiązać, ale pozbycie się postaci Melanie było przegięciem - stanowiła najjaśniejszy punkt serialu, obok Camerona. Niby na jej miejsce wprowadzono Molly ale to nie to samo.

I ogólnie serial był pełny przejaskrawionych postaci, dziwne, że dostał zamówienie na drugi sezon, bo większość postaci była zwyczajnie irytująca - byli mało wiarygodni.

Drugi sezon to totalna porażka...

Pierwszy sezon podobał mi się, z początku ze względu na Odette Annable (Melanie) i Christiana Slatera (Oz), ale potem był Dutch-idiota, który może i był irytujący... ale jego głupkowatość mnie bawiła, bo akurat lubię głupkowaty humor ;) No i komedia+akcja = moje ulubione połączenie. (***SPOILER***) Aż nagle znika Josh i Dutch, tak jak pisał poprzednik, potem Melanie, a Oz przestaje być Ozem. Zamiast nich pojawiają się Molly-idiotka, która jeszcze dawała radę, ale ta cała Veronica... Jeszcze żadna serialowa postać nie irytowała mnie tak jak ona. Nie dziwię się szefom ABC - podjęli dobrą decyzję, bo z odcinka na odcinek było coraz gorzej. Można było utrzymać serial w klimacie pierwszego sezonu (wątek niemogącej się zrealizować miłości + pewny siebie boss Oz + 'musimy się włamać tu a tu'), ale nie, z Breaking In zrobiło się Office of Idiots. Szkoda, bo polubiłem ten serial. Moja ocena i tak dość wysoka, bo jednak w pamięci pozostały mi gagi z 1. sezonu i "I'll allow it" ;)