Historia zaczyna się w sposób skrajnie absurdalny, lecz można na to przymknąć oko. Wszak nie ma
sensu dawać jakiegoś złożonego prologu z pojawieniem się Fear.
Fabuła: Moim zdaniem jeden wielki chaos. W tak krótkiej serii postanowiono zmieścić cała masę
wątków, co odbiło się na odbiorze. Strasznie nie lubię, gdy włączając kolejny odcinek widzę zupełnie
coś innego niż na końcu poprzedniego. W dodatku próba upchania w fabułę tak wielu motywów
wymusiła ich jak najszybsze kończenie, wyjaśnianie itd. Człowiek się czymś zainteresował, raz
ciach, wyjaśnienie i wprowadzamy kolejnego bohatera.
Kreska: Nie ma się do czego przyczepić. Anime jest ładne wizualnie i temu ciężko zaprzeczyć.
Muzyka: Przyzwoita. Bez szału, bez zachwytów. Chociaż muszę przyznać, że piosenka z
pierwszego openingu bardzo mi wpadła w ucho. :)
Postacie: Mamy postacie na oklepanych, ale sprawdzonych motywach, przez co otrzymujemy
bohaterów jak setki innych, jednak sympatycznych, co można w sumie zaliczyć na plus.
Fanserwis: Umiarkowany, i całe szczęście. Nie odgrywa "głównej roli" w tym animu, więc niech
będzie, że na plus.
Gagi: Ten sam przypadek co przy postaciach. Oklepane, ale sprawdzone. Dzięki temu można się
czasem zaśmiać, jednak na salwy śmiechu liczyć nie można.
Zakończenie: Skłamałbym mówiąc, że było satysfakcjonujące.
5/10 - anime średnie. Da się obejrzeć w wolnym czasie i odstresować przy nim. Fajne są moim
zdaniem momentalne zmiany klimatu. Z sielanki i głupawki nagły przeskok na zaszczucie i poważną
walkę. Takie anime dla tych, którzy nie mają nic lepszego do roboty... ;)