Jak w tytule - niestety, Netflix zabrał się za powtórzenie serialu, który swego czasu był naprawdę wyśmienity. Współczesna wersja rzeczywiście usiana jest polityczną poprawnością, a tym samym jest miałka i nijaka. Szkoda, naprawdę szkoda, że zamiast przypomnieć starą wersję serialu i zaprezentować ją światu, serwis zdecydował się na własną twórczość, która wyszła po prostu kiepsko.
No właśnie. Zamiast mrocznej i tajemniczej bohaterki mamy zwykłą nastolatkę, która niby jest taka fajna i cool, ale nie ma w sobie zbytnio charakteru. Reszta postaci dość sztampowa i nudna.
W ogóle to serial tn ma genialną czołówkę, która obiecuje coś mrocznego i tajemniczego, a sam serial kompletnie taki nie jest (i to powtarzanie "Gdzie sie podziała Carmen Sandiego" w czołówce ma mało sensu, bo akcja podąża za nią).
Same pomysły na odcinki dość nijakie. Właściwie to troche przypomina jakby tylko wybierali kilka ważnych dla miejsca miejsc i przedmiotów z danego kraju i potem układali do tego prostą fabułkę.
Mówią o nowej ,,Carmen Sandiego" z Netflixa. A ja będę w kontrze: ten remake strasznie mi się podoba. Zaczynając od fantastycznej czołówki po same postacie i fabułę. Za oryginalną tak jakoś nie przepadałam, a nowa wciąga się jak świeże bułeczki na śniadanie. Jak dla mnie jeden z lepszych restartów starych serii.