Castlevania: Nocturne
powrót do forum 2 sezonu

Drugi sezon Castlevanii Nocturne podobnie jak poprzedni przyciąga do ekranu bardzo dobrą, ładną animacją i fajnymi scenami walk. Jednak fabularnie to wciąż regres względem Castlevanii Warrena Ellisa. Postacie wciąż nie dorastają do pięt obsadzie poprzedniego serialu. Antagoniści to również nie ta półka co Dracula, Carmilla czy choćby Varney. Hrabina non stop wali nudnymi monologami jaka to nie jest zajebista a Drolta to przekokszony worek do bicia dla Alukarda i spółki. Jedynie opat przyciągnął moją uwagę, ale również dlatego że przypominał momentami biskupa z pierwszej Castlevanii, którego pozbyto się zbyt szybko. Tak jak w pierwszym sezonie wkurzała Anette tak teraz wkurza Maria, która pcha się nieodpowiedzialnie do walki a następnie szuka winnych swojej porażki wszędzie wokół. Wątek Olroxa i rycerza jest jeszcze gorszy niż był. Chyba trzy razy mamy scenkę w której aztecki wampir próbuje przekonać rycerza o szczerości swoich uczuć a ten drze się na niego że ma spieprzać, po czym Olrox robi smutną minkę. No sztuczne to i przeciągnięte. Alukard za to wypada tu pozytywnie. Fajnie widzieć na ekranie znajomą gębę, która niestety nierzadko przyćmiewa resztę postaci. Pomysł z duszami Sechmet również spoko, choć nie wiadomo dlaczego tak późno Anette przypomniała sobie o trzeciej duszy bogini. Trzeci sezon jest możliwy co sugeruje postać Szatana czy tam Mefistofelesa, ale obawiam się że ponownie sytuacja będzie identyczna. Wizualnie pycha, fabularnie średnio na jeża. Czy jedynie Warren Ellis potrafił uczynić z Castlevanii coś więcej niż fajną nawalankę ze średniawą historią?