Po tym odcinku już oficjalnie mogę stwierdzić, że jest to ZDECYDOWANIE lepszy sezon od poprzedniego, fakt jest nadal komicznie i absurdalnie, no ale raczej nie ma co oczekiwać że seria kiedykolwiek wróci do mrocznych klimatów, mimo to jest taki humor i komizm jaki lubię w przeciwieństwie do tego w 2 sezonie, który zbyt bardzo i zbyt często skręcał w stronę "Następnego Pokolenia" i przesadzali już z tą ilością lalek Chucky, tutaj chyba tylko wątek Tiffany mnie tak drażni, ale ja jej mam dość już od długiego czasu a od 2 sezonu to już mnie doprowadza do szały ta postać i najlepiej bym chciał żeby ją odstrzelili bo z jej ikonicznej strony znanej z Narzeczonej Laleczki Chucky już nie zostało nic........teraz to daje vibe tylko takiej irytującej Karyny, sam jej głos działą mi na nerwy ale cóż, sam Chucky był złoty w tym odcinku, praktycznie każda jego kwestia i ta postawa "umieram i mam na wszystko wy***ane mnie bawiła a moment gdzie oglądał inne filmy z lalkami - The Boy, Martwa Cisza i Megan i jego komentarze do nich to już 10/10, przy tańczącej Megan popłakałem się ze śmiechu "That little b**ch. She stole my moves. F**k you, Ma-three-gan (pokazując f**ka)".

Strona głównego tria, jak już wspominałem przy poprzednich odcinkach - Lexy bardzo lubię, podoba mi się jej rozwój na przestrzeni serialu, ale Jake i Devon są tak nijacy i nudni, nic się tu nie poprawiło, nawet ich gra aktorska nie jest lepsza, wręcz mam wrażenie że grają jeszcze słabiej i bez wyrazu niż to było na początku.........kompletnie mnie ich sceny ani relacja nie interesują.

Na plus daję też wątek żony prezydenta, która jest dość ciekawą postacią, Lara Jean Chorostecki dobrze grała w poprzednim sezonie tę pokręconą siostrę zakonną co myślała że Chucky jest jakimś Jezusem a w tym też dobrze wypada na ekranie z tym agentem granym przez Gila Bellowsa z Skazanych na Shawshank, sam wątek z duchami w Białym Domu nawet mnie ciekawi i czy będzie to miało finalnie jakiś wpływ na sytuację z Chuckym, w tym momencie w tej franczyzie działy się już tak absurdalne sytuacje i wątki że duchy nie są niczym zaskakującym.

No i kolejne świetne morderstwo z niezłym gore! Ogólnie ten sezon oferuje nie tylko najbrutalniejsze morderstwa w serialu ale w całej serii! W każdym odcinku mamy jakieś kreatywne zabójstwa, w większości przy użyciu praktycznych efektów co też jest na plus. Mam wrażenie że trochę inspiracji nawet Terrifierem pod względem gore przy tym sezonie mogło być, no i dodatkowy szok bo nie spodziewałem się że zabiją postać Devona Sawy w tym sezonie tak szybko. Myślałem że jak zwykle zostanie do ostatniego odcinka, tym bardziej że prezydent wydawał się znaczącą postacią a tu taka niespodzianka, ale również na plus bo postać jego żony jest jakaś ciekawsza no i jestem ciekawy jak teraz jego śmierć wpłynie na sytuację reszty postaci w Białym Domu i co Chucky zamierza zrobić, skoro Tiffany powiedziała mu żeby odszedł w wielkim stylu i zabrał jak najwięcej osób ze sobą a zabrał tą jakoś kartę dostępu od Sawy to nie zdziwię się jak nawet będzie chciał wystrzelić jakąś bron nuklearną, w samym zwiastunie do drugiej połowy 3 sezonu widać na kńcu jakiegoś olbrzymiego grzyba po wybuchu a po tym co zobaczyliśmy już w serii to nawet Chucky odpalający atomówkę by mnie nie zdziwił.

Jedynie trochę brakuje mi innych postaci a zwłaszcza Nici, która jest jedną z moich ulubionych postaci w całej franczyzie a coś jej w tym sezonie nie ma zbytnio poza kilkoma scenami na początku o Andym i Kyle nawet nie wspominając, mam nadzieję że chociaż Nica jeszcze na dłużej się pojawi w ciągu tych ostatnich 3 odcinków.