Ale chwila, bo coś chyba mi umknęło...
Wszystko sprowadza się do tego, że facet dokonuje destrukcji państwa aby stworzyć tzw. nowy porządek czyli jego wyidealizowany świat. Zatem dotarliśmy w naturalny sposób do roku 2053 gdzie ziścił swoje założenie. Ale nagle okazuje się, że aby tego wszystkiego dokonać, musi się cofnąć a czasie aby wszystko przygotować. Tylko przecież on już to osiągnął, więc zachodzi pytanie - po co? Poza tym żeby tego dokonać, musiał dożyć momentu gdy będzie to możliwe , czyli teoretycznie do 2053 kiedy to powstał wehikuł. Na zasadzie "O! Wreszcie udało się komuś zbudować maszynę czasu, więc teraz z niej skorzystam i przeniosę się w przeszłość, aby teraźniejszość wyglądała tak jak wygląda..."Czyli aby rok 2053 wyglądał tak jak wygląda, należało się cofnąć w czasie by go stworzyć. Zatem jak można cofnąć się z okresu jaki jeszcze nie istnieje? Przecież to jest absurd z logicznego punktu widzenia i aktualnej wiedzy o naszym istnieniu. Kolejna bzdura to fakt odrodzenia się naszego faceta. Czyżby prócz podróży w czasie mielibyśmy tutaj również wątek reinkarnacji?
Nie, ponieważ w Terminatorze wątek podróży w czasie to temat poboczny, a jego scenariusz nie nastręcza tylu pytań i zagwozdek.
W Terminatorze jest ten sam paradoks, na którym opiera się cała historia wszystkich części.
Wątek poboczny? To tak, jakby napisać, że w "Powrocie do przyszłości" podróże w czasie są wątkiem pobocznym.
Terminator to film akcji sf, Powrót to po prostu komedia...Tutaj zaś mamy produkcję, której clou to pętla czasowa i konsekwencje z nią związane. Dlatego film determinuje pytania i dyskusje w tym temacie. Musisz po porostu rozróżnić formę. To tak jakbyś porównywał filmy Tarantino z filmami Haneke. Tu i tu mamy do czynienia z przemocą.
Rozumiem, ale przemoc jest niemalże w każdym filmie i wg mnie to np. właśnie przemoc jest wątkiem pobocznym. Wg mnie, zarówno w Terminatorze, jak i PdP to filmy gdzie coś się dzieje bezpośrednio poprzez podróż w czasie, niezależnie od gatunku. Oglądałeś może "Zbrodnie czasu" (mega film!), Primer albo Predestination? Co o nich sądzisz? :)
Przecież to jest pętla, która mogła powtarzać się milion razy. Pierwszy raz faktycznie nie wiedział co go czeka po teleportacji, ale każdym kolejnym razem zyskiwał więcej wiedzy i w końcu stworzył pętlę idealną w której mógł żyć „wiecznie”.
Zgadza się - pętla, tylko odpowiedz mi proszę na zasadnicze pytanie - jaki był cel jego teleportacji?
Której? Pierwsza pewnie była z ciekawości, później stwierdził, że stworzy pętlę i tak kolejne jego wersje budowały ją coraz idealniej.