Pierwsze minuty, przedstawiające nam przyszłość są niejako streszczeniem dalszych
wydarzeń w odcinku. Zabieg bezsensowny, odbierający chęć do oglądania, bo jeżeli
wyciągnie się wnioski z początku seansu, to można przewinąć do rozwiązania akcji w
naszych czasach i darować sobie, niby poruszające zakończenie. Brawo dla twórców za
oszczędzanie i redukowanie czasu widza spędzającego przy epizodzie nie więcej niż 6
minut.
A skąd Ty wiesz co kogo obchodzi? Na pewno ludzie wolą sensowny wpis Flasha niż Twoją pyskówkę. Do piaskownicy marsz!
Troszkę rzeczywiście masz rację (np. ósmy odcinek, gdzie już było wiadomo, że chodzi o kontrolę umysłu), ale mi się to nawet podoba.
Mamy taki skrawek wglądu na rok 2077. Po prostu takie wspomnienia Protektorki z jej wcześniejszego życia.
No i z tego co pamiętam, to nie zawsze można było się domyślić, o czym będzie odcinek na podstawie tych wspomnień (np. siódmy odcinek).